Co to była za niedziela! Poziom emocji ogromny. Holandia wyrywa Meksykowi zwycięstwo w ostatniej chwili. Grecja rzutem na taśmę doprowadza do dogrywki, by przegrać z Kostaryką w karnych. Ja jednak żałuję Meksyku - z trenerem Miguelem Herrerą, superbramkarzem Guillermo Ochoą i niesamowitymi kibicami.

Trudno było się tak po piłkarsku w tym Meksyku nie zakochać. Po naprawdę potężnych kłopotach w eliminacjach drużyna pod wodzą Miguela Herrery zagrała w Brazylii cztery bardzo dobre mecze. Oczywiście pojawiły się już porównania Herrery do Adama Nawałki. Panowie przejęli swoje reprezentacje narodowe mniej więcej w tym samym czasie. Skutków nie da się na razie porównać, ale chyba gołym okiem widać, że obaj pracują na nieco innym materiale. Herrera ma w zespole piłkarzy naprawdę wybitnych.

Chyba wszyscy są pod wrażeniem gry Guillermo Ochoi, Giovaniego dos Santosa czy Rafaela Marqueza. Wiem - obrońca zawalił ostatni mecz, zawalił karnego, ale wcześniej dowodził wzorowo całą defensywą zespołu. Meksyk grał szybką, atrakcyjną piłkę. Smutno było patrzeć po tej porażce z Holendrami na załamanych Meksykanów - i tych pokonanych na boisku, i tych zrezygnowanych na trybunach.

Trzeba jednak oddać Holendrom, że na razie radzą sobie ze wszystkimi przeciwnościami i nawet jak nie idzie, to jednak się udaje. To ogromna siła, która może przydać się w kolejnych meczach. A przecież w ćwierćfinale na Holendrów czekać będzie Kostaryka. Ta drużyna zrobiła już więcej, niż od niej oczekiwano. Znalazła się w czołowej ósemce świata, co jeszcze kilka tygodni temu wydawało się nie do pomyślenia. Czy starczy im jeszcze animuszu i sił na pojedynek z tą "pomarańczową machiną"? Mam pewne obawy.

Nie boję się za to o Brazylię. Canarinhos grają moim zdaniem słabo, nijako i poniżej oczekiwań. W pojedynku z Kolumbią to Los Cafeteros będą moimi faworytami. James Rodriguez i Spółka przyćmiewający kolegów Neymara? Ten mundial jest do tego zdolny...