Odwiedziłem dziś obóz Słowaków. Podczas spotkania z piłkarzami była szansa zamienić kilka słów także z Jankiem Muchą. Zanotowałem kilka pytań, kilka zadałem. Oto efekt...

Na Słowacji jesteście teraz bohaterami?

- Spokojnie, oczywiście to był bardzo ważny mecz. Trener powiedział nam to przed meczem - jeśli wygrany, zostaniemy bohaterami. Przed ostatnim meczem sytuacja w grupie była bardzo trudna, ale się udało. Wierzyliśmy, że Paragwaj nie przegra z Nową Zelandią. Byliśmy bardzo zmotywowani.

Jak oceniasz mecz z Włochami?

- Bardzo fajny mecz. Nie pamiętam takiego meczu Słowacji. Niesamowite emocje od pierwszej do ostatniej minuty. Chyba jeden z lepszych na mundialu - pełen emocji. Musiał się podobać.

Włosi was prowokowali?

- Tak, oczywiście, przecież byli pod ogromną presją. Zajęli ostatnie miejsce w grupie. To chyba największa niespodzianka mistrzostw. My staraliśmy się myśleć tylko o każdym kolejnym meczu, a nie o ewentualnym awansie, ale wygrana z mistrzami świata i drugie miejsce w grupie to coś wspaniałego.

Teraz kolejna trudna przeszkoda - Holandia

- Przeniesiemy się do Durbanu. Holandia to poukładany zespół, pełen gwiazd: Sneijder, Huntelaar. To nie będzie łatwe spotkanie, ale wszystko jest możliwe. Na pewno nie zagramy na 0:0. Oni muszą. My możemy.

Po meczu z Włochami przeszliście przez mix-zone, nie rozmawiając z dziennikarzami. Jest jakiś konflikt pomiędzy wami i słowackimi mediami?

- Chcieliśmy pokazać dziennikarzom, że po pierwszych dwóch meczach pisali o nas głupoty. Przecież ich by tu nie było, gdybyśmy nie awansowali. Chcieliśmy im pokazać, że warto dobrze pisać o słowackiej piłce. Można krytykować, ale trzeba zachować jakąś formę. My mamy swoją godność. Każdy może napisać, że jestem słaby, ale niech to będzie konstruktywne.

Co myślisz o Jabulani?

- Jeśli piłka dalej będzie się tak rozwijać, to za kilka lat będzie ją ciężko złapać. Jabulani jest niesamowita. Robi, co chce. Zmienia kierunki - w lewo, w prawo... Nie jest to piłka dla bramkarzy, ale napastnicy mają z tego pożytek.

Wracając jeszcze do meczu. Drugi gol dla Włochów Quagliarella strzelił przepięknie. Mogłeś się lepiej zachować przy tym strzale?

- Zrobiłem krok do przodu. To naturalne zachowanie bramkarza. On miał chyba sporo czasu i widział, że wychodzę do przodu. Strzelił pięknie. Zabrakło mi dosłownie kilku centymetrów.

Po Mistrzostwach odwiedzisz jeszcze Warszawę?

- Wracam. Będę w Warszawie jeszcze przez tydzień dwa. Na pewno odwiedzę chłopaków. Dostałem od nich dużo sms-ów z życzeniami. Życzę im udanych przygotowań.