Republika Zielonego Przylądka - to tam urodził się szwajcarski bohater Gelson Fernandes. O piłkarzu od lat związanym ze Szwajcarią można powiedzieć, że to taki "helwecki Podolski".

Pierwszą z wysp Zielonego Przylądka odkrył wiele lat temu wenecki żeglarz, służący portugalskiemu królowi. I tak właśnie (w pewnym skrócie) Wyspy Zielonego Przylądka zostały portugalską kolonią. Przed wykopaniem kanału Sueskiego był to ważny punkt w drodze do Indii - później wszystko się zmieniło. W XX wieku zgodnie z ogólnoświatowym trendem mieszkańcy postanowili sami zatroszczyć się o swój los. Niepodległość udało się wywalczyć dopiero w 1975 roku po rewolucji goździków.

Właściwe do dziś trwa tam stagnacja - pod względem gospodarczym. To kraj głównie rolniczy. A że klimat tam suchy i właściwie w niewielu miejscach można coś sensownie uprawiać, żyje się tam zapewne dość ciężko. Nic dziwnego, że wielu mieszkańców decyduje się na emigrację.

Zapewne to samo przywiodło do Szwajcarii rodzinę Fernandesa. Gelson piłki uczył się już pod okiem helweckich trenerów. Tak czy inaczej dziś mieszkańcy małego archipelagu wysp na oceanie Atlantyckim mają powody do zadowolenia, ba nawet radości. Zapewne wielu kibiców i dziennikarzy przyjrzy się bliżej Gelsonowi Fernandesowi i być może poszerzą swoją wiedzę o Republice Zielonego Przylądka. Może nawet ktoś zdecyduje się pojechać tam na wakacje. Żeglarze i surferzy wyspy znają podobno od dawna, ale turystyka ciągle się na wyspach rozwija.