Kiedy przed rokiem postanowiliśmy zorganizować Plebiscyt RMF FM i Interia.pl na Sportowca Miesiąca, nawet nie przypuszczaliśmy, że będzie to rok dla naszego sportu wyjątkowy. Tak wielu uniesień i powodów do radości nie było od lat.

W styczniu powody do radości dał Łukasz Kubot, po tym jak w parze ze Szwedem Robertem Lindstedtem wygrali wielkoszlemowy Australian Open. Można oczywiście sukces deprecjonować – bo debel to nie singiel i tak dalej. To jednak historyczny sukces naszego tenisa, a dla Kubota nagroda za niezwykle ciężką pracę, bo wszyscy z tenisowego środowiska w Polsce podkreślają jedno – drugiego tak pracowitego zawodnika w naszym kraju nie ma.

Szczęściem niezwykłym były dla nas igrzyska w Soczi. Cóż to były za emocje. Walkę o pierwsze złoto Kamila Stocha miałem przyjemność oglądać w Zębie. Było wspaniale. Kiedy Stoch dołożył drugie złoto, byliśmy wręcz wniebowzięci. Co ważne, reszta naszych sportowców nie chciała być gorsza. Justyna Kowalczyk mimo kłopotów zdrowotnych sięgnęła po złoto na 10 kilometrów klasykiem po raz kolejny pokazując, że jest niezwykle waleczna. Piękny prezent sprawił Zbigniew Bródka – złoty panczenista, który na 1500 metrów pokonały rywala o 0,003 sekundy. Po medalu dołożyły też drużyny panczenistów i panczenistek a o Polaków zaczęli bać się nawet Holendrzy, czyli absolutni hegemoni łyżwiarskich torów. Zresztą biało-czerwoni potwierdzają wysoką formę – choćby poprzez sukcesy Jana SzymańskiegoArtura Wasia w Pucharze Świata.

Wyjątkowość roku 2014 potwierdziły sukcesy kolarskie. Rafał Majka wygrywał etapy na Tour de France i wywalczył koszulkę najlepszego górala tego wyścigu, do tego wygrał Tour de Pologne. To jednak Michał Kwiatkowski sprawił największą niespodziankę zdobywając w Ponferradzie tytuł mistrza świata.

Udało się to także siatkarzom, dzięki którym przez trzy tygodnie wszyscy byliśmy siatkarzami. Polacy dowodzenie przez Stephana Antigę powtórzyli sukces ekipy Huberta Jerzego Wagnera sprzed 40 lat. Najlepszym graczem turnieju uznano Mariusza Wlazłego. To były piękne wieczory pełne niesamowitych emocji jak w meczach z Brazylią czy Rosją, które kończyły się tie-breakami.

Część kibiców obawiała się, że do pięknych sportowych wyników nie dołączą piłkarze, ale i tu mieliśmy wspaniałą niespodziankę. Ekipa selekcjonera Adama Nawałki potrafiła dostosować się do wysokiego poziomu, a wygrana z Niemcami na Stadionie Narodowym już przeszła do historii. Walczymy o awans na Euro2016, jesteśmy liderami grupy. Fantastycznie rozwija się w Ajaxie Amsterdam Arkadiusz Milik – jeden z bohaterów reprezentacji. Dojrzale gra w niej Robert Lewandowski, który trafił przecież do piłkarskiego Dream Teamu czyli Bayernu Monachium. Gra w jednym z największych klubów świata pod okiem Josepa Guardioli. Wcześniej jeszcze w Borussi Dortmund wywalczył koronę Króla Strzelców Bundesligi – to ma swoją wymowę.

Grad medali zdobyli na mistrzostwach Europy nasi lekkoatleci – w Zurichu oprócz starych wyjadaczy medale zdobywali młodzi zawodnicy jak Artur Kuciapski czy Joanna Jóźwik. Do tego Adam Kszczot, Anita Włodarczyk, czy Tomasz Majewski. Zimą w Sopocie na halowych mistrzostwach świata też było medalowo – złoto wywalczyła w skoku wzwyż Kamila Lićwinko, srebro Kszczot. Był jeszcze jeden wielkie lekkoatletyczny sukces. Anita Włodarczyk poprawiła rekord świata w rzucie młotem.

Przez cały rok solidnie spisywała się Agnieszka Radwańska, pewnym punktem Washington Wizzards jest w lidze NBA Marcin Gortat. Mistrzem świata FIM w rajdach terenowych został quadowiec Rafał Sonik. Na pływalni powody do radości dali Konrad Czerniak i Radosław Kawęcki. Medale z mistrzostw świata przywiozła kajakarka Marta Walczykiewicz.

Piękne w sporcie jest to, że potrafi zaskakiwać. Często jednak zaskoczenie polegało na tym, że naszych faworytów ogrywali mniej znani pretendenci. Tym razem to biało-czerwoni pokazali co potrafią. Rok 2014 był wspaniały – dał także nam dziennikarzom powody do wielkich zachwytów, bo przecież o wiele lepiej i przyjemniej informować o medalach i sukcesach niż porażkach. Życzyć można sobie jedynie tego by rok 2015 był równie obfity w sukcesy! A przecież okazji do kibicowania nie zabraknie. Już teraz jest się zresztą z czego cieszyć. Puchar Hopmana to może nie Wielki Szlem, ale sukcesu Agnieszki Radwańskiej i Jerzego Janowicza nie można nie docenić.