Otwierasz lodówkę, a tu Ogórek. Zaczyna się od wielkiej litery, bo to Magdalena. Mamy rok 2020. Rok wyborów prezydenckich. W marketach AGD już prawie nie ma nieinteligentnych lodówek. Każda jest w sieci, każda weźmie pod uwagę upodobania smakowe, zwyczaje, tryb życia, potrzeby, wiek, miejsce zamieszkania, charakter użytkownika. Ściągnie z telefonu dane o tym, ile zażył ruchu, przeliczy kalorie, podpowie, co kupić, sporządzi listę zakupów, zamówi dostawę jeśli trzeba i głośno napomni, jeśli użytkownik zbyt często będzie sięgał po niezdrowe jedzenie. Przy okazji może być narzędziem dyskretnej kampanii wyborczej, na przykład zaleci dietę kandydatki na prezydenta i dyskretnie odradzi styl odżywiania jej kontrkandydatów.

Otwierasz lodówkę, a tu Ogórek. Zaczyna się od wielkiej litery, bo to Magdalena. Mamy rok 2020. Rok wyborów prezydenckich. W marketach AGD już prawie nie ma nieinteligentnych lodówek. Każda jest w sieci, każda weźmie pod uwagę upodobania smakowe, zwyczaje, tryb życia, potrzeby, wiek, miejsce zamieszkania, charakter użytkownika. Ściągnie z telefonu dane o tym, ile zażył ruchu, przeliczy kalorie, podpowie, co kupić, sporządzi listę zakupów, zamówi dostawę jeśli trzeba i głośno napomni, jeśli użytkownik zbyt często będzie sięgał po niezdrowe jedzenie. Przy okazji może być narzędziem dyskretnej kampanii wyborczej, na przykład zaleci dietę kandydatki na prezydenta i dyskretnie odradzi styl odżywiania jej kontrkandydatów.
Donald Trump /Andrew Harrer / POOL /PAP/EPA

Zanim nadejdzie era internetu rzeczy, kiedy lodówki, pralki, ubrania, domy, sieci elektryczne i sam nie wiem, co jeszcze będzie zbierać i wymieniać się informacjami  już dziś smartfony i tablety stały się znaczącym kanałem komunikacji z wyborcami. Co więcej, firma która obsługiwała w sieci kampanię przed brytyjskim referendum i wyborami w USA, twierdzi, że jej rola była decydująca dla wyników głosowań. Brzmi podejrzanie, ale przecież w wielu krajach informacje płynące z internetu mają już na wielu ludzi znacznie większy wpływ niż telewizja, która do tej pory stanowiła główne pole przedwyborczej rywalizacji.

Trudno sprawdzić, czy teza o tym, że decydująca dla wyniku wyborów w USA była nowa metoda kształtowania opinii wyborców, jest prawdziwa. Intuicja podpowiada jednak, że agitowanie rozpoznanego w detalach indywidualnego wyborcy, dostarczanie mu treści przykrojonych do jego charakteru i poglądów, nie może nie być skuteczniejsze od masowych kampanii, których celem są określone na podstawie ogólniejszych badań milionowe grupy wyborców.

Przeciwnicy tezy o rewolucyjnej skuteczności kampanii opartej na profilowaniu użytkowników wskazują, że pomiar tej wydajności jest niemożliwy. Zaznaczają, że sztab Clinton korzystał z podobnych usług, a szum wokół firmy, która przypisuje sobie decydującą rolę w kampanii Donalda Trumpa, jest głównie przejawem jej aktywności reklamowej, skierowanej do partii i kandydatów szykujących się dopiero do wyborów.

Tak czy inaczej nie ma wątpliwości, że w nadchodzących latach będzie rosła rola kampanii w sieci, kosztem telewizji, ogłoszeń czy prasy. Zachęcam zatem do przeczytania wywiadu z polskim badaczem, którego metody pozwalają na podstawie aktywności sieci profilować internautów i dzięki temu formułować przepisy na kampanie wyborcze przyszłości.

PRZECZYTAJ WIZJĘ PRZYSZŁYCH WYBORÓW PIÓRA DZIENNIKARZA RMF FM BOGDANA ZALEWSKIEGO.   

POSŁUCHAJ ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO I MICHAŁA ZIELIŃSKIEGO Z DR MICHAŁEM KOSIŃSKIM - ŚWIATOWYM EKSPERTEM W DZIEDZINIE PSYCHOMETRII