Artykuł o tajnym więzieniu CIA w Polsce jest najchętniej czytanym dziś tekstem dotyczącym zagranicy na stronie "Washington Post". Prawie tak popularnym jak opis najnowszych wypadków Justina Biebera. Publikacja kompromituje Polskę, stawiając naszą "młodą środkowoeuropejską demokrację" na równi z takimi krajami jak Kambodża.

Według "anonimowych agentów CIA" amerykański wywiad, szukając miejsca do spokojnego torturowania podejrzanych o terroryzm, brał pod uwagę Tajlandię, Kambodżę oraz Polskę. Kambodża odpadła w przedbiegach, bo w proponowanym lokalu mieszkało zbyt wiele... węży. W Tajlandii też nie było najlepiej, więc przesłuchiwani trafili do polskiego lasu, gdzie na potrzeby improwizowanego więzienia zaadaptowano nawet... szopę.

Można tę sprawę przemilczać albo wyśmiewać, ale chyba już niedługo. Co będzie kiedy komisja amerykańskiego Senatu opublikuje oficjalny raport o programie przesłuchań?. Raport miałby liczyć kilka tysięcy stron i zawierać dokumenty oraz zeznania. Jeśli nieoficjalne informacje, poważnej przecież gazety, potwierdzą się chociaż w połowie, lepiej żeby nasze władze były gotowe jakoś to wyjaśnić.

Chowanie głowy w piasek na dłuższą metę nie ma sensu, szczególnie jeśli pojawiają się już informacje o rzekomych paczkach poczty dyplomatycznej z wielomilionową gratyfikacją w gotówce, odebraną jakoby przez wymienionego z nazwiska zastępcę szefa polskiej Agencji Wywiadu.

Obcy wywiad płaci polskiemu za udostępnienie obiektu, w którym agenci CIA mogliby bezprawnie torturować podejrzanych. Osobiście nie mam wątpliwości, że taka historia mogła się wydarzyć [PRZECZYTAJ MÓJ WCZEŚNIEJSZY WPIS]. Czy Ty wierzysz, że to mogło się wydarzyć?