Było ich trzech. Pojawili się niespodziewanie, jak rewolwerowcy w sennym, zapomnianym przez Boga, ludzi i skarbówkę mieście. Gdyby połączyć ich najlepsze cechy w jednym ciele, udałoby się stworzyć coś na kształt mężczyzny idealnego. A już na pewno byłoby na co popatrzeć…

Czarne chmury zebrały się nad resortem transportu. Minister Nowak stracił dobry humor, ograniczył brylowanie na Twitterze... Zaczął zbywać milczeniem nawet - co może się wydawać nieprawdopodobne - pytania o swoją podopieczną, samicę karaczana Patrycję Którą. Wszystko z powodu jednego artykułu o drogich zegarkach, wpływowych biznesmenach i ministrze Nowaku właśnie.

Gdyby przedmiotem sporu było cokolwiek innego, może ekscytacja internautów byłaby mniejsza. W tej sytuacji okazało się jednak, że wszyscy jesteśmy specjalistami nie tylko od futbolu i katastrof lotniczych, ale również ekspertami od zegarków. Przeczytałem "zegarkowe" oświadczenie ministra transportu S. Nowaka- moja opinia : "argumentacja" odwrotna do ruchu wskazówek zegara - wyzłośliwiał się na Twitterze Jerzy Polaczek z PiS-u. Wypożyczę na czas nieokreślony swój zegarek naręczny na dowolny z kolekcji min. Nowaka - ogłaszał się Jarosław Milewczyk z Ruchu Palikota. Zresztą, takich ofert pojawiło się znacznie więcej. Szukam kogoś z kim mógłbym zamienić się autami tak jak @SlawomirNowak zegarkami. Mam starego Nissana. Czy ktoś da mi w zamian nowe BMW? - proponował fizyk Tomasz Rożek. Chętnego chyba nie znalazł...

Aferą zegarkową zainteresowała się też legendarna Kataryna. Od początku nie ukrywała, że ma z tą sprawą pewien problem. Ktoś zrozumiał wątek zegarkowy z oświadczenia Nowaka? Co on właściwie oświadczył i zadeklarował? - pytała. Jednocześnie już na początku zauważyła, że cała historia jest dla premiera "kichą". Co się na nią składa? Po ostatnich aferach mięsnych odpowiedź na pytanie o skład jakiejkolwiek kichy nie jest już taka łatwa. Katarynie udało się jednak sporządzić dość szczegółową i precyzyjną analizę.

Podpierając się dużą ilością cytatów z indywidualnych interpretacji podatkowych Ministerstwa Finansów, a nawet fragmentem ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, Kataryna postanowiła przekonać czytelników, że w całej sprawie chodzi o coś więcej niż tylko ekscentryczne zamiany. Przy okazji wspomniała też o innym członku rządu. Nie wszyscy mają takie szczęście jak minister Graś, mieszkający sobie latami w cudzej willi i niepłacący z tego tytułu żadnych podatków. Gdyby był tylko panem Grasiem, dowiedziałby się od fiskusa, że podatek z tytułu nieodpłatnego użyczenia lokalu należy się państwu zarówno od tego, kto nieruchomość za darmo użycza, jak i temu kto ją w użyczenie dostaje - stwierdziła. Fiskus każe sobie płacić podatek nawet od przychodów utraconych. Oczywiście, jeśli się jest jakąś panią Kowalską. Minister Graś takich problemów nie ma i nie będzie ich miał też minister Nowak, choć niewątpliwie pożyczanie od kogoś drogiego zegarka jest w świetle nie tylko litery prawa, ale także dotychczasowych interpretacji podatkowych użyczeniem - podkreśliła. Cały wywód zakończyła dość gorzkim podsumowaniem. Prawo, w szczególności podatkowe, jest dla frajerów - napisała. Nie mówcie, że sprawa zegarków Nowaka jest banalna, w niej jak w soczewce widać jakie mamy przyjazne państwo. I dla kogo - dodała.

Pogromca Gombrowicza powraca

Drugi z bohaterów mijającego tygodnia - Roman Giertych - zaistniał na nowo dzięki Sławomirowi Nowakowi. Były minister i obecny mecenas ma znów ruszyć w bój. Tym razem jednak nie będzie walczył z Gombrowiczem i jego "Transatlantykiem". Swoją drogą, szkoda... Ani minister Hall, ani Krystyna Szumilas nie potrafiła zainteresować uczniów jakąkolwiek lekturą tak jak on.

Mecenas Giertych ma reprezentować ministra w sądowym sporze z tymi, którzy rozpętali całą aferę artykułem w jednym z tygodników. Dlaczego on? Minister odpowiada krótko: jest skuteczny... :-) Inni dopatrują się w tym wyborze drugiego, trzeciego, a nawet trzydziestego trzeciego dna.

Były partyjny kolega Sławomira Nowaka, a obecnie szef ruchu własnego imienia Janusz Palikot kolejny raz dał świadectwo temu, że wszystko kojarzy mu się tylko z jednym. Opublikował na blogu notkę: Roman - tajemniczy kochanek Platformy, w której przyjrzał się decyzji ministra z właściwym sobie wdziękiem i specyficznie pojętą finezją. Na początek przypomniał, że Nowak nie jest pierwszym politykiem PO, który postanowił skorzystać z usług mecenasa Giertycha. Co jest takiego w Romanie, że uganiają się za nim i Donald i Sławek? Co to za interes aby wciągać Giertycha do środka  sceny politycznej? Czym się Giertych zasłużył? - pytał, by już po chwili, jako człowiek dialogu, sam sobie odpowiedzieć. "Pieniądze nie śmierdzą" - zwłaszcza polityczne! - stwierdził. Ciekawe, skąd to wie...

Co może zaskakiwać,  jeden z najbardziej stonowanych komentarzy do wyboru akurat takiego, a nie innego adwokata pochodzi od rockmana. Wszyscy, którzy krytykują Nowaka za wybór Giertycha na adwokata, to ludzie pełni tupetu. Ja bym się nie odważył mówić komuś kto ma go bronić - napisał na Twitterze Zbigniew Hołdys. No cóż. Można pozazdrościć z jednej strony umiaru, a z drugiej odwagi. W końcu w sieci nie jest tak łatwo powiedzieć, że nie jest się ani za, ani przeciw.


A na imię miała właśnie Beata...

Kiedy już wszyscy oddali się piątkowemu rozkojarzeniu i rozpoczęli przygotowania do mega długiego weekendu na horyzoncie pojawił się trzeci muszkieter tego tygodnia. Miłość niejedno ma imię, tak jak on niejedno miał nazwisko. Kiedyś żył pod przykryciem, teraz funkcjonuje z otwartą przyłbicą i rozwianym włosem. Na imię ma Tomek. Agent Tomek.            

Wiadomość o uniewinnieniu Beaty Sawickiej, którą rozpracowywał właśnie najbardziej znany tajny agent w historii nowoczesnej Europy, zepchnęła sieciową dyskusję na dobrze znane nam tory. Prawie identyczne argumenty i emocje pojawiły się po ogłoszeniu przez sędziego Tuleję wyroku ws. doktora Mirosława G. Pruszków niewinny, Sawicka niewinna, w Grudniu’70 były tylko pobicia - starczy tych ponurych żartów, czas na radykalną reformę sądownictwa - grzmiał na Twitterze Marek Jurek. Politolog Grzegorz Kostrzewa-Zorbas poszedł o krok dalej i postanowił się zabawić w małe historical fiction. Sąd uznał złamanie Enigmy za bezprawne. Nie wiedząc, do czego służy maszyna, nie wolno było jej ruszać. Polski wywiad pogwałcił prawa właścicieli i użytkowników. Uzyskane informacje nie mogły być wykorzystywane. Wyrok nakazuje odwrócenie wyniku II wojny światowej - stwierdził.           

Senator PO i prawnik Aleksander Pociej również poszedł w analogie, ale już nie historyczne, tylko filmowe. Cała sytuacja skojarzyła mu się z filmem "Układ zamknięty", dlatego opublikował na blogu notkę "Układ zamknięty II". Sam tytuł jest ciekawy, ale jednocześnie mylący. Zamiast misternych analiz czy subtelnie snutych analogii dostajemy parę mocnych ciosów, zdań, z którymi trudno dyskutować - bo przecież nie dyskutuje się ze stojącym na ringu bokserem. To wyjątkowo ważny dzień i triumf państwa prawa nad ubeckimi metodami - stwierdził Pociej. Ten wyrok przybliża nas do standardów amerykańskich, gdzie żadna służba nie pozwoliłaby sobie na bezpodstawną, bezprawną prowokację przeciwko obywatelowi, a zwłaszcza wybranemu przez społeczeństwo parlamentarzyście - podkreślił. Gdy pisał te słowa, inni tracili bezcenne godziny wiosennego popołudnia na grzebanie w biografii sędziego Rysińskiego, który wydał kontrowersyjny wyrok i odczytał budzące emocje uzasadnienie. Ciekawe swoją drogą, czy wyciągnął jakieś wnioski z przypadku Igora Tulei i czy tak jak on, zostanie gwiazdą co najmniej na kilka tygodni...

Jak powiązać ze sobą wydarzenia mijającego tygodnia i ich głównych bohaterów? Kuszącym pomysłem wydaje się wykorzystanie tutaj facebookowej zajawki autorstwa jednego z prawicowych portali: "Rząd Tuska woli rzeźników". Jaką moc niesie w sobie to zdanie! Jest idealną odpowiedzią na wiele nurtujących Polaków pytań zadanych i niezadanych. Można by też w oparciu o nie urządzić kurs dla aspirujących autorów thrillerów politycznych.