W sprawach dotyczących rolnictwa, gdy nie trzeba – krzyczymy, gdy należy zaprotestować – milczymy. Jak się dowiedziałam, Polska nie sprzeciwiła się wykorzystaniu już teraz rezerwy kryzysowej na 2015 rok i przesunięciu pieniędzy z rolnictwa na ebolę. Zaprotestowało natomiast 13 innych krajów Unii Europejskiej.

Wczoraj po raz pierwszy Komisja Europejska zaprezentowała krajom UE swoją decyzję. Trzynaście krajów w tym Francja, Hiszpania, Państwa Bałtyckie nazwało propozycję Komisji "nieodpowiedzialną" i głośno i wyraźnie powiedziało "nie". Bo zanim jeszcze rozpoczął się 2015 rok, zużyto prawie wszystkie środki na rekompensaty w związku z rosyjskim embargiem.

Pierwotnie Bruksela twierdziła, że środki na obecne programy wspierające producentów owoców i warzyw, poszkodowanych w wyniku embarga będą pochodziły z kar za przekraczanie limitów. Teraz, okazuje się, że zostają dosłownie grosze - 89 milionów euro na wszystkie kraje. Stanowczo za mało, gdyby w przyszłym roku doszło do jakiegoś nowego kryzysu.

Propozycję Brukseli poparła jedynie Austria. Polska nie zajęła stanowiska chociaż, sprzeciw naszego kraju oznaczałby, że powstałaby wystarczająca grupa krajów, by zablokować niekorzystną dla polskich rolników propozycję. Należałoby w Warszawie sprawę przeanalizować i zabrać głos. Na razie minister rolnictwa zabiera głos wtedy, gdy lepiej milczeć - obraża Komisję Europejską a nawet polskich rolników.