Mateusz Morawiecki jest bardzo dobrze oceniany w Brukseli. W gabinecie wiceszefa Komisji Europejskiej Fransa Timmermansa odetchnięto z ulgą. Gdy tylko pojawiło się nazwisko Morawieckiego to mu kibicowano. „Oczywiście, że u Timmermansa wolą Morawieckiego od Kaczyńskiego, który w Brukseli budzi strach i postrzegany jest jako zagrożenie dla jedności UE” – mówi mi wysoki rangą urzędnik Komisji Europejskiej.

Z punktu widzenia Brukseli Morawiecki to także przeciwieństwo premier Szydło, którą postrzegano tutaj jako niesamodzielną. Nikt nie jest jednak naiwny i wszyscy doskonale wiedzą, że sama zamiana premiera nic nie zmieni. W KE zastanawiają teraz, czy prezes Kaczyński pozwoli Morawieckiemu na choć trochę samodzielności.

Powinien zakończyć tę agresywną retorykę pod adresem Komisji i przede wszystkim zainicjować dialog, a nie udawać, że wymiana pism między Warszawą a Brukselą to wystarczy - wylicza jeden z urzędników Komisji. Docenia się fakt, że w okresie, gdy dialog między Warszawą a Brukselą osiągnął absolutne minimum z powodu różnicy zdań nt. Trybunału Konstytucyjnego i reformy sądownictwa Morawiecki jednak rozmawiał i spotykał się.

Wybór Morawieckiego zrodził nadzieję na zmianę klimatu w relacjach z Polską i na dialog. Zna on osobiście wielu komisarzy, także samego Timmermansa. Z Tuskiem jest na "Ty" - przypomina jeden z moich rozmówców w Warszawie. Zna osobiście komisarza Dombrovskisa odpowiedzialnego za euro i usługi finansowe, Oettingera odpowiedzialnego za budżet, Moscoviciego - zajmującego się sprawami gospodarczymi, podatkami i cłami w UE - wylicza mój rozmówca blisko związany z gabinetem jednego z komisarzy. Bardzo dobrą  opinię o nim ma polska komisarz ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska, która niejednokrotnie chwaliła go jako kompetentnego rozmówcę. Do tego stopnia ma dla niego uznanie, że nie zawahała się pochwalić spotkaniami z nim na portalu społecznościowym.


Kontakty z unijnymi decydentami będą więc łatwiejsze. Morawiecki jako nowy premier RP będzie mógł zadzwonić na komórkę do któregokolwiek komisarza i wyjaśnić jakąś trudną  sprawę, a także o coś zapytać, by Bruksela nie zaskakiwała rządu swoimi decyzjami. Takie relacje z Brukselą są bardzo ważne. Wiele spraw dla Polski można w Komisji załatwić rozmawiając, a nie krzycząc, strasząc czy wyśmiewając.  Więcej można ugrać będąc zimnym graczem w stylu Morawieckiego, który zamiast frazesów będzie cytował paragrafy z unijnego prawa czy twarde argumenty ekonomiczne. Na Radach UE zajmuje konstruktywne stanowisko np. w kwestiach rynku wewnętrznego czy przepływu usług - chwali go jeden z uczestników takich ministerialnych spotkań.

Morawiecki uważany jest za bardziej europejskiego, a może nawet najbardziej europejskiego ze wszystkich znanych Brukseli polityków PiS. Zna języki, więc kontakt z przywódcami będzie łatwiejszy na szczytach Unii Europejskiej - zauważa obserwator Rad Europejskich. Jest to ważne, zwłaszcza że niedługo zaczną się negocjacje w sprawach kolejnego wieloletniego budżetu UE - dodaje. A Polska z tego budżetu powinna wytargować jak najwięcej. 

Doceniane są reformy gospodarcze Morawieckiego, zwłaszcza zwiększenie ściągalności podatku VAT. Znajduje to wyraz w publikowanych raportach KE o stanie polskiej gospodarki. W Brukseli niektórzy mają więc nadzieje na nowe otwarcie w relacjach z Polską. Jednocześnie ci, którzy go znają, wiedzą, że będzie bronić interesów Polski.

Znane jest też zacięcie patriotyczne Morawieckiego, które może u niektórych w Brukseli wywołuje złośliwy uśmieszek. To jednak gwarancja, że wciąż będzie wiarygodny, mimo że rozpocznie trudne rozmowy z Komisją Europejską.

Już w przyszłym tygodniu, w czwartek i piątek Morawiecki będzie miał okazję poznać się z szefami państw i rządów Unii Europejskiej, gdyż będzie musiał przyjechać na szczyt UE do Brukseli. Przyjęcie będzie z pewnością dobre, bo to początek. Dla Brukseli jednak kluczową sprawą stanie się niedługo kwestia niezależności sądownictwa. I tutaj mogą pojawić się pierwsze rozczarowania...