Lata przygotowań, koszty przekraczające 5 miliardów dolarów, kłopoty, opóźnienia i wreszcie... wielka inauguracja. Już jutro ma ruszyć najpotężniejszy instrument naukowy w historii ludzkości. W rejonie Genewy 100 metrów pod powierzchnią Ziemi, w laboratorium CERN, czyli Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych zostanie uruchomiony Wielki Zderzacz Hadronów (LHC)...

Wielki, bo - po pierwsze - ma gigantyczne rozmiary. To okrągły tunel o długosci 27 kilometrów. Co jeszcze ważniejsze, ten akcelerator będzie przyspieszał cząstki do olbrzymich energii, nieosiągalnych do tej pory w warunkach laboratoryjnych. Wszystko po to by rozszerzyć naszą wiedzę o budowie wszechświata, by odtworzyć warunki panujące tuż po wielkim wybuchu, by poznac jeszcze drobniejsze cząstki materii. Wystarczy powiedzieć, że na krótką chwilę będzie można osiągnąć tam temperaturę 100 tysięcy razy wyższą od temperatury Słońca.

Zderzacz nie bedzie miał natychmiastowych, przełomowych skutków dla naszego codziennego życia, ale być może pozwoli udoskonalić obecną teorię oddziaływań i pozwoli lepiej zrozumiec budowę Wszechświata. Są nadzieje miedzy innymi na odkrycie tak zwanego bozonu Higgsa, hipotetycznej cząstki, która być może odpowiada za to, że mamy masę... Jeszcze ciekawiej będzie, jeśli nie uda się jej znaleźć, to podważy bowiem prawdziwość obecnych teorii. Z czasem, ta cała wiedza może nam pomóc w postępach wielu dziedzin nauki i techniki...

Pojawiały się głosy, że w wyniku eksperymentu pojawią się małe czarne dziury, które potem mogą zagrozić istnieniu naszego świata, ale ci, którzy się na tym znają uspokajają, że końca świata za sprawą zderzacza nie będzie i... skłonny jestem im wierzyć...