Interesuje mnie rola literatury z pogranicza, ni to fikcji, ni to (foto)reportażu na temat Rosji i Ukrainy. Czy godzi się, czy wypada: fantazjować, psychologizować, snuć domysły, teorie o ludziach, miejscach i zdarzeniach, sprawach tak realnych jak krew, ciała, ruiny, zbrodnie i wielowymiarowy terror totalitarnej władzy?

Przeczytałem dwie znaczące książki. Jedną, która ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Literackiego, drugą jakiś czas temu opublikowaną przez wydawnictwo Filtry. Pierwsza to "Kłopotliwe miejsce" pisarza Jonathana Littella i fotografa Antoine'a d'Agaty. Druga to "Mag z Kremla" Giuliano da Empoli. Obie zostały napisane po francusku. Wybrałem je, bo dotyczą aktualnych wciąż wydarzeń związanych z Rosją i Ukrainą. 

Dla dziennikarza newsowego, takiego jak ja, to specyficzne doświadczenie czytelnicze. Pamiętam dokładnie zdarzenia, które relacjonowałem przez lata w Faktach RMF FM i radiu RMF24, sprawy, o których pisałem także w tym blogu. A teraz przeżywam je jeszcze raz przez pryzmat reporterskich i pisarskich dzieł sławnych zagranicznych twórców. Suche informacje rozszczepiają się na żywe włókna, cienkie organiczne nici. Obiektywne daty z politycznego kalendarium nabierają epickiego rozmachu, charakterystycznego dla historycznych powieści. Papierowe postacie z gazet i cyfrowe sylwetki person z portali internetowych stają się (prawie) pełnokrwistymi bohaterami prosto z życia. Niemal tak się dzieje, bo pamiętam, że to jednak literacka fikcja, inna od tej dziennikarskiej, ale także odległa od realnej rzeczywistości.

Rywalizują tu bowiem dwie wirtualne rzeczywistości - jedna, newsowa, udająca hiperrealizm, a przecież poddana celowym i podświadomym zabiegom propagandowym, dezinformacyjnym, decepcyjnym, zapośredniczona w subiektywnych relacjach, seriach coraz bardziej zafałszowanych przekazów, zabawach w głuchy telefon z filtrami politycznymi i kulturowymi nakładkami; druga- z zakłóceniami gatunkowymi, przesterami stylu, personalnymi halucynacjami, szumami estetyzacji, tym całym literackim dopingiem rywalizujacych z sobą pisarzy, ambitnych uczestników komercyjnej gry w pogoni za nagrodami. 

Zaprosiłem do rozmowy autora obu przekładów, skromnego wybitnego tłumacza - pana Jacka Giszczaka.