Krakowscy przedsiębiorcy apelują o zmianę planów dotyczących powstania tzw. Nowego Miasta - nowej dzielnicy w rejonie Złocienia i Rybitw. Uchwalenie nowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego spowodowałoby ograniczenie prowadzenia działalności gospodarczej i groźbę wypłaty wielomilionowych odszkodowań przez miasto.

Krakowscy przedsiębiorcy apelują o zmianę projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dotyczącego powstania tzw. Nowego Miasta. Przedsiębiorcy grożą pozwami sądowymi i ucieczką kapitału poza Kraków.

W sprawie "Nowego Miasta" w poniedziałek właściciele firm zwołali konferencję prasową.

Na środę zaplanowana jest sesja krakowskiej rady miasta, podczas której ma odbyć się głosowanie w sprawie "Nowego Miasta".

"Mamy nadzieję, że ten plan nie wejdzie w życie"

Zdaniem prezesa Klastra Rybitwy Remigiusza Tytuły, "zamrożenie rozwoju w przemyśle to tak naprawdę powolna degeneracja zakładów i wypadanie z rynku".

Mamy nadzieję, że ten plan nie wejdzie w życie, że radni zobaczą, jak destrukcyjny charakter ma ten plan i także jak kosztowny jest on w swojej realizacji. Gdyby jednak nie udało się powstrzymać tego na etapie rady miasta, jesteśmy przygotowani do walki zarówno u wojewody, jak i w sądach o odszkodowania, o uchylenia miejscowego planu, tak żeby na tym terenie pozostać - powiedział prezes Klastra. Jak podkreślił, "przedsiębiorcy, którzy są zgromadzeni w klastrze, chcą rozwijać się na tym terenie, chcą inwestować i zatrudniać nowe osoby".

To nie są przypadkowe firmy, to są liderzy branż: farmaceutycznej, kolejowej, automotive, elektronicznej. I tak jak mówię, 10 tysięcy pracowników. My też jesteśmy mieszkańcami - dodaje Remigiusz Tytuła.

Czy jest szansa na zgodę?

Jak zaznacza, "na tym obszarze gospodaruje przynajmniej 65 dużych i średnich podmiotów (gospodarczych - red.)". I one wypracowują około 8 mld zł przychodów ze sprzedaży i zatrudniają około 7,5 tysięcy osób - mówi. Podkreśla, że "są także rolnicy, którzy gospodarują na placu w Rybitwach".

To wszystko jest potencjał gospodarczy, który ten plan chce zmieść. Co musiałoby się stać, żebyśmy zgodzili się na na zmianę obecnego planu zagospodarowania? Musielibyśmy się cofnąć. Musielibyśmy usiąść jeszcze raz do procedury planistycznej i musielibyśmy razem z mieszkańcami i razem z miastem wypracować taki modus operandi, który będzie satysfakcjonował nas wszystkich. To jest możliwe - powiedział Remigiusz Tytuła.

Prezes Klastra Rybitwy zaznaczył, że "w ubiegłym tygodniu organizowaliśmy panel ekspertów, gdzie zgromadziliśmy wybitnych architektów i urbanistów, którzy jasno wskazali, że po pierwsze ten plan ze 100 tys. mieszkańców i około 120 tysiącami miejsc pracy jest gigantomanią - przerostem formy nad treścią". I w najbliższym czasie realizacja zamierzeń tego planu będzie niemożliwa - dodaje.

Na pytanie o to, czy przedsiębiorcy zgodziliby się na przeniesienie do Nowej Huty w przyszłości w zamian za np. ulgi podatkowe, Remigiusz Tytuła stwierdził, że "nie każde przedsiębiorstwo da się przenieść".

Nie jesteśmy kancelariami prawnymi czy firmami IT, których przenosiny polegają na przeniesieniu mebli czy wyłączeniu w jednym biurze, a w drugim włączeniu laptopa. To jest proces. Jeżeli mówimy np. o firmach wytwórczych, mamy maszyny, które są głęboko posadowione na 6 metrach na indywidualnych fundamentach tych maszyn nie da się przenieść. Co to oznacza? Musimy wybudować, musimy kupić, wybudować nową fabrykę, wyposażyć ją w pewien sposób i dopiero zacząć się przenosić. Zatrudnić nowych ludzi. To jest proces, na który przy 5-10 marżowym narzucie niewielu będzie stać - stwierdza Tytuła.

"Jest to dla mnie realny problem"

W trakcie konferencji głos zabrał również Adam Zegiel, właścicielem hurtowni Ateneum. Stwierdził on, że przyjęcie przez radę miasta nowego planu dla "Nowego Miasta" oznacza "generalnie brak możliwości rozwoju, też niemożność wykonania planów inwestycyjnych".

Jestem w tej chwili przed symbolicznym wbiciem łopaty w naszą nową siedzibę, kolejną halę obok naszej aktualnie istniejącej. Mamy problem z uzyskaniem sfinansowania tej inwestycji, ponieważ banki nie chcą sfinansować nie do końca pewnej inwestycji, a więc jest to dla mnie realny problem - dodaje.

Czujemy się oszukani. Świadomie przenieśliśmy się w okolice Rybitwy. Rozważaliśmy jeszcze inną lokalizację w Niepołomicach. Na dzień dzisiejszy żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na zakup działki w Niepołomicach. Podejście tamtych władz jest zgoła odmienne. Od razu zaproponowano nam budowę drogi z własnych środków, doprowadzenie kanalizacji. Natomiast w Krakowie generalnie jest zupełnie zgoła odmienna polityka - stwierdza Adam Zegiel.

Jak podkreślił, "pewnie będziemy wegetować na tych Rybitwach". Po prostu biorąc pod uwagę nasze marże, które są na poziomie dwóch, trzech procent nie będzie mnie stać na to, żeby kupić kolejne 4 hektary, zabudować je, uzbroić i przenieść się. Nie mogę sobie pozwolić na przerwę w pracy - dodaje.

W momencie wejścia w życie tego planu nie uzyskamy pozwolenia na budowę na cokolwiek. Jakakolwiek próba rozbudowy, która się wiąże z pozwoleniem na budowę będzie niemożliwa - zaznacza właściciel firmy.

Co dalej z "Nowym Miastem"?

W trakcie wypowiedzi sprzed kilku tygodni wiceprezydenta Krakowa Jerzego Muzyka dla RMF FM stwierdził on, że w mieście brakuje nowych miejsc na budowę osiedli mieszkaniowych.

Tego miejsca brakuje i dlatego plan "Nowe Miasto", który obecnie jest procedowany i wywołuje porównywalne kontrowersje jak przebieg S7, jest tematem bardzo istotnym. Pragnę przypomnieć, że o budowie nowej dzielnicy dla Krakowa myślało się już wiele lat temu. To potwierdziły prace nad studium w 2014 roku, przyjęto wówczas uchwałę rady miasta - mówi Jerzy Muzyk.

Jak podkreślił, strategia rozwoju Miasta Krakowa "Kraków 2030 - tu chcę żyć". Te dokumenty wyraźnie potwierdziły, że obszar Płaszowa-Rybitw, który dotychczas przez lata był zdefiniowany dla funkcji przemysłowych jest obszarem, który - przy różnych swoich utrudnieniach i uwarunkowaniach - w granicach administracyjnych Krakowa jest najbardziej optymalnym miejscem dla rozwoju takiej multifunkcyjnej dzielnicy - mówił.

Wiceprezydent Krakowa dodał, że "w granicach administracyjnych Krakowa nie ma innego miejsca, gdzie moglibyśmy w perspektywie dekad przewidzieć rozwój nowej dzielnicy miasta".

Koncepcja planu zakłada, że wszystkie te firmy, które znajdują się na tym obszarze, mogą funkcjonować tak długo, jak chcą. Pod jednym warunkiem - że nie będą się mogły rozwijać. To jest oczywiście problem dla tych firm, ale to jest pewnego rodzaju konsekwencja polityki planistycznej i strategii miasta - mówił Jerzy Muzyk.

Jak podkreślił, "rodzi się pytanie o to, gdzie mamy tworzyć nową dzielnicę". Na obszarze zachodnim Krakowa, który jest - tak naprawdę - "zielonymi płucami" miasta? Czy mamy dogęszczać osiedla w Bronowicach, w Prądniku Czerwonym, Prądniku Białym? Nie, nie ma to zgody. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że musimy szukać, jeśli chcemy pozyskać nowych mieszkańców, jeśli nie chcemy tracić nowych mieszkańców - a siłą miasta są jego mieszkańcy - to musimy stworzyć pewną ofertę, musimy dać szansę do stworzenia obszaru, który zassa całą tę presję i aktywność inwestycyjną - dodał Jerzy Muzyk.