Włochy i Malta mówią nie propozycji wprowadzenia unijnych sankcji dla Libii. Chodzi o zamrożenie umowy partnerskiej z UE oraz o wprowadzenie embarga na broń. Zgłoszoną przez Niemcy propozycję, poparły Wielka Brytania, Dania, Finlandia i Szwecja.

"W Libii wszelkie standardy zostały złamane. Musimy być pryncypialni: skoro wprowadziliśmy sankcje wobec Wybrzeża Kości Słoniowej, to także nie powinniśmy wpuszczać osób, które strzelają do ludzi" - powiedział jeden z unijnych dyplomatów.

Do wprowadzenia jakichkolwiek sankcji niezbędna jest w UE jednomyślność. Włochy i Malta obawiają się m.in. fali nielegalnych imigrantów w razie upadku państwa rządzonego od 42 lat przez Muammara Kadafiego. Oprócz tego Włochy mają blisko współpracują z Libią w dziedzinie gospodarki. Żyjący z ropy Trypolis eksportuje surowiec również do Francji, Hiszpanii i Niemiec.

Cytowany przez AFP szef belgijskiej dyplomacji Steven Vanackere powiedział, że "nie nadszedł czas na prężenie muskułów. Jeśli sytuacja się pogorszy, będzie jeszcze czas na wyciągnięcie stosownych wniosków". Z kolei brytyjski konserwatysta, europoseł Charles Tannock zaproponował, by nad Libią utworzyć strefę zakazu lotów, "żeby uniemożliwić brutalnemu reżimowi dalsze atakowanie z samolotów własnych obywateli". Tannock proponuje, by tak jak w Iraku w 1991 roku amerykańskie, brytyjskie i francuskie myśliwce kontrolowały przestrzeń powietrzną nad Libią.

Gospodarcze sankcje ONZ wobec Libii zostały zniesione w 2003 roku, kiedy kraj ten zgodził się wypłacić 2,7 mld dolarów odszkodowania za zamach nad Lockerbie.