Łomżyńska prokuratura okręgowa prawomocnie umorzyła śledztwo związane z przeszukaniem w redakcji tygodnika "Wprost" w czerwcu ubiegłego roku. Uznała, że w działaniach śledczych i funkcjonariuszy ABW nie było znamion przestępstwa.

Wszczęte przez prokuraturę w Łomży śledztwo związane było ze sprawą nielegalnych podsłuchów, ujawnioną przez "Wprost". Dotyczyło początkowo podejrzenia domniemanego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów z Warszawy "w zakresie żądania wydania rzeczy" w redakcji tego tygodnika.

Podstawą wszczęcia postępowania były dwa zawiadomienia pochodzące od osób prywatnych. Z Prokuratury Generalnej trafiły one do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, a ta zdecydowała o przekazaniu zawiadomień do prokuratury w Łomży, gdzie wszczęto śledztwo.

Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do redakcji "Wprost" 18 czerwca 2014 roku w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Odstąpiono od tych działań po szamotaninie i wtargnięciu do gabinetu naczelnego osób postronnych. Ówczesny naczelny "Wprost" zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.

Prokuratura podawała później, że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień.

Początkowo śledztwo wszczęte przez łomżyńską prokuraturę dotyczyło działań samych prokuratorów. Jak poinformował zastępca szefa Prokuratury Okręgowej w Łomży Bogusław Dereszewski, w tym zakresie zostało umorzone z oceną, że brak było ustawowych znamion czynu zabronionego.

Prokuratura podjęła śledztwo na nowo, gdy otrzymała dodatkowe materiały, dotyczące także funkcjonariuszy ABW. Umorzyła je ponownie - z takim samym uzasadnieniem. Śledczy doszli bowiem do wniosku, że działania prokuratorów i funkcjonariuszy ABW były zasadne i zgodne z przepisami.

Postanowienie jest już prawomocne - sąd w Warszawie nie uwzględnił bowiem zażalenia pełnomocnika byłego redaktora naczelnego tygodnika.

Główne śledztwo w sprawie nielegalnych podsłuchów prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, ale wyłączyła z niego kilka różnych wątków.

(edbie)