​Po piątkowych zwycięstwach Chorwacji i Argentyny, przyszła pora na dwa ostatnie ćwierćfinały. Najpierw na boisko wybiegną reprezentacje Maroka i Portugalii, a później tę fazę rozgrywek zakończy starcie Anglii z Francją. Szczególnie ciekawie zapowiada się spotkanie wicemistrzów Europy z mistrzami świata, przez wielu określane jako "przedwczesny finał".

Kiedy trzy miesiące przed rozpoczęciem mistrzostw świata doszło do zmiany trenera w reprezentacji Maroka, chyba niewielu spodziewało się, że piłkarze tej drużyny zrobią taką furorę w Katarze. Rzadko bowiem podobne zmiany, tak krótko przed mundialem, służą reprezentacji. Tymczasem Walid Regragui, który w sierpniu zastąpił krytykowanego za decyzje taktyczne i personalne Bośniaka Vahida Halilhodzica, błyskawicznie znalazł wspólny język z nowymi podopiecznymi.

Marokańczycy trafili do bardzo silnej grupy F, m.in. z wicemistrzem świata Chorwacją i trzecim zespołem poprzedniego mundialu Belgią. Skazywani raczej na szybkie odpadnięcie, zajęli w tabeli... pierwsze miejsce. Zremisowali z Chorwatami 0:0, pokonali sensacyjnie Belgów 2:0 i zwyciężyli Kanadę 2:1. W 1/8 finału stanęli naprzeciw faworyzowanych Hiszpanów, wygrywając z nimi w rzutach karnych 3-0. Po 90 minutach i dogrywce było 0:0.

W składzie reprezentacji Maroka są piłkarze ze słynnych klubów, m.in. Achraf Hakimi z Paris Saint-Germain, Noussair Mazraoui z Bayernu Monchium, Hakim Ziyech z Chelsea Londyn, Sofyan Amrabat z Fiorentiny czy Youssef En-Nesyri i bramkarz Bono - obaj z Sevilli.

W ośmiu ostatnich meczach Maroko straciło tylko jednego gola, na dodatek samobójczego - Nayef Aguerd w spotkaniu z Kanadą.

"Lwy Atlasu" są czwartym afrykańskim zespołem w ćwierćfinale MŚ - po Kamerunie (1990), Senegalu (2002) i Ghanie (2010). Teraz mają szansą zostać pierwszym, który awansuje do półfinału. W sobotnie popołudnie przyjdzie im się zmierzyć z kolejną wielką firmą - Portugalią

W ekipie Maroka kilku piłkarzy narzeka na urazy, lecz jest szansa, że Regragui wystawi najsilniejszy skład

Decyzję podejmiemy w dniu meczu. Mamy sztab medyczny, który robi wszystko, aby zawodnicy byli gotowi - przyznał selekcjoner Marokańczyków.

Pogrom bez udziału CR7

Podopieczni Fernando Santosa już po dwóch wygranych meczach grupy H - 3:2 z Ghaną i 2:0 z Urugwajem - byli pewni awansu. W ostatnim spotkaniu, grając w częściowo rezerwowym składzie, ulegli Korei Południowej 1:2.

Już po meczu z Ghaną do historii przeszedł Cristiano Ronaldo, który trafił wówczas z rzutu karnego. Dzięki temu jest jedynym piłkarzem w historii z co najmniej jednym golem na pięciu mundialach.

W 1/8 finału Portugalczycy dali popis gry, zwyciężając solidną Szwajcarię aż 6:1. Trener Santos posadził na ławce rezerwowych Ronaldo (wszedł w końcówce meczu), dając szansę 21-letniemu Goncalo Ramosowi. Napastnik Benfiki Lizbona odwdzięczył się strzeleniem trzech goli, co już zwróciło uwagę wielkich europejskich klubów.

Młody Portugalczyk został pierwszym piłkarzem z trzema bramkami w jednym meczu swojego premierowego mundialu od 2002 roku, kiedy takim osiągnięciem popisał się Niemiec Miroslav Klose. Co więcej, w fazie pucharowej mundialu nie było hat-tricka od 1990 roku - wówczas zdobywcą trzech goli był Czech Tomas Skuhravy.

W czwartek Portugalska Federacja Piłki Nożnej (FPF) zaprzeczyła doniesieniom medialnym, jakoby Ronaldo zagroził opuszczeniem drużyny narodowej po posadzeniu go na ławce w 1/8 finału. 

"FPF wyjaśnia, że w żadnym momencie kapitan Cristiano Ronaldo nie groził opuszczeniem drużyny narodowej na jakimkolwiek etapie w Katarze" - napisano.

Maroko i Portugalia grały dotychczas dwukrotnie - oba mecze na mundialach. Bilans jest remisowy. W 1986 roku w Meksyku Marokańczycy zwyciężyli 3:1 (w tej grupie była m.in. Polska), natomiast w 2018 w Rosji drużyna z Europy wzięła rewanż, wygrywając 1:0 po golu Ronaldo już w czwartej minucie.

Sobotnie spotkanie na Al Thumama Stadium, które rozpocznie się o godz. 16:00, poprowadzi argentyński sędzia Facundo Tello.

Zwycięzca tego meczu zagra w półfinale z lepszym z rywalizacji Anglii z Francją, zaplanowanej na sobotni wieczór.

Wicemistrz Europy kontra mistrz świata

Anglicy są bardzo mocni w przejściach (z obrony do ataku - przyp. red.), ponad połowa ich bramek padła po szybkich kontratakach. Ale mają też inne zalety: umiejętności techniczne, skuteczność i dobrze wykonywane stałe fragmentach gry - przyznał trener Francuzów Didier Deschamps.

Jego podopieczni przystąpili do turnieju w Katarze bardzo osłabieni. Z powodu kontuzji nie mogą grać m.in. niedawny zdobywca "Złotej Piłki" Karim Benzema, N'Golo Kante, Paul Pogba, Presnel Kimpembe i uznany za najlepszego piłkarza Bundesligi minionego sezonu Christopher Nkunku. Na dodatek już na początku turnieju groźna kontuzja wykluczyła obrońcę Lucasa Hernandeza z Bayernu Monachium.

Dla wielu drużyn takie ubytki byłyby nie do uzupełnienia, ale nie dla aktualnych mistrzów świata. Już po dwóch pierwszych meczach - 4:1 z Australią, 2:1 z Danią - mieli pewny awans. Dlatego Deschamps w spotkaniu z Tunezją wystawił rezerwy, co zakończyło się porażką 0:1.

W 1/8 finału Francuzi pokonali Biało-Czerwonych 3:1. Do przerwy nie zachwycili, ale prowadzili 1:0 (gola strzelił Olivier Giroud). W drugiej części pokazali już wielką klasę, dwie efektowne bramki zdobył Kylian Mbappe, a honorową dla Polski - w ostatnich sekundach z rzutu karnego - Robert Lewandowski.

Mbappe zrobi różnicę?

Mbappe to na razie największa gwiazda mundialu - piłkarz PSG strzelił w Katarze już pięć goli.

Jestem pewien, że Anglia będzie przygotowana na spotkanie z nim, ale Kylian jest w stanie zrobić różnicę - powiedział Deschamps.

W swoim ostatnim meczu, z Polską, nie był w szczytowej formie, lecz nadal jego postawa okazała się decydująca. Mamy też innych graczy, którzy również mogą być niebezpieczni - dodał selekcjoner.

Występujący od dziesięciu lat w Tottenhamie Londyn francuski bramkarz Hugo Lloris zwrócił uwagę, że obecna reprezentacja Anglii ma większe doświadczenie turniejowa niż jego drużyna.

"Krok po kroku stajemy się silniejsi"

Jeżeli porównamy obie ekipy, jest tutaj więcej angielskich graczy, którzy byli na mundialu w Rosji, niż francuskich. Anglia doszła do półfinału ostatnich MŚ i była wicemistrzem na ubiegłorocznym Euro, zrobiła prawdziwy postęp. Ta drużyna jest gotowa do walki o trofea - przyznał Lloris.

Jak jednak podkreślił, wierzy w "Trójkolorowych".

W naszej drużynie zachodzą zmiany, jest nowe pokolenie zawodników gotowych do rywalizacji w najlepszych klubach Europy. To dobra mieszanka doświadczenia i młodości, krok po kroku stajemy się silniejsi - podkreślił.

Sterling wrócił do drużyny

Anglicy, którzy niedawno spadli z najwyższej dywizji Ligi Narodów UEFA, w Katarze spisują się znakomicie. Łącznie zdobyli już 12 bramek. W grupie B wygrali z Iranem aż 6:2, zremisowali z USA 0:0 i pokonali Walię 3:0. Natomiast w 1/8 finału zwyciężyli bez kłopotów Senegal 3:0. 

Do drużyny wrócił już Raheem Sterling. Skrzydłowy Chelsea przebywał w Anglii przez kilka dni, aby spotkać się z rodziną, która była w domu podczas niedawnego napadu złodziei. 

To dla nas ogromne wzmocnienie. On jest niesamowitym piłkarzem. Oczywiście musiał wrócić do domu, aby poradzić sobie ze wszystkim, co się dzieje. Mamy tylko nadzieję, że wszystko jest w porządku i może odegrać dużą rolę w następnym meczu - przyznał jego kolega z reprezentacji Kalvin Phillips.

Francuzi w końcu pokonają Anglików na mundialu?

To będzie już 32. w historii mecz obu zespołów. W dotychczasowych 31 konfrontacjach lepszy bilans ma Anglia, która zwyciężyła 17 razy, Francja była górą dziewięciokrotnie, a pięć razy padł remis.

W mistrzostwach świata dotychczas zagrały ze sobą dwukrotnie (za każdym razem w fazie grupowej). W obu przypadkach górą byli Anglicy. W 1966 roku ówcześni gospodarze turnieju wygrali 2:0, a ostatecznie sięgnęli po swój jedyny w historii tytuł mistrzów świata. Natomiast w 1982 roku Anglicy zwyciężyli 3:1, ale to "Trójkolorowi" osiągnęli wówczas w Hiszpanii lepszy wynik, zajmując czwarte miejsce (2:3 z Polską w meczu o trzecią lokatę).

Jeżeli chodzi o inne turnieje, po raz ostatni Anglia zmierzyła się z Francją na Euro rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie. Spotkanie odbyło się 11 czerwca 2012 roku w Doniecku i padł remis 1:1.

W ostatnim ćwierćwieczu Francuzi stali się absolutną potęgą światowego futbolu. W 1998 i 2018 roku zdobyli mistrzostwo globu.   

Sobotnie spotkanie w Al-Chaur, które rozpocznie się o godz. 20:00, poprowadzi brazylijski sędzia Wilton Sampaio.