Cztery miesiące od katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem PiS zaapelował o powołanie komitetu honorowego budowy pomnika ku czci ofiar tej katastrofy przed Pałacem Prezydenckim. Premier Donald Tusk zapewnił, że nikt nie kwestionuje potrzeby upamiętnienia ofiar katastrofy.

Zobacz również:

Rano prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz parlamentarzyści tego ugrupowania złożyli wieńce przed krzyżem znajdującym się przed Pałacem. Uczcili w ten sposób ofiary katastrofy smoleńskiej. Posłowie PiS dziesiątego dnia każdego miesiąca spotykają się przed Pałacem, aby upamiętnić tragicznie zmarłych.

Po południu wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) zaapelował o powołanie komitetu honorowego budowy pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej. Według niego, patronat honorowy nad komitetem zgodziła się objąć matka Lecha i Jarosława Kaczyńskich - Jadwiga. Jak podkreślił, powinny go tworzyć m.in. rodziny ofiar i wszystkie środowiska, które łączą się w bólu i żałobie nad stratą poniesioną 10 kwietnia.

Zwracamy się o rozpoczęcie prac nad upamiętnieniem ofiar tej katastrofy; upamiętnieniem, które - naszym zdaniem - powinno przyjąć formę pomnika - podkreślił Kuchciński. W jego ocenie to może być porozumienie, które połączy wszystkich Polaków i wszystkie środowiska w Polsce.

Wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski zwrócił uwagę, że miejscem uczczenia ofiar powinien być plac przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. Tam przychodziły setki tysięcy ludzi, żeby zapalać znicze, składać kwiaty - uzasadnił.

"Nie kwestionujemy potrzeby upamiętnienia ofiar katastrofy; prace trwają"

Premier Donald Tusk zapewnił, że nikt nie kwestionuje potrzeby upamiętnienia ofiar katastrofy. Jego zdaniem, Warszawa nie miałaby nic przeciwko temu, żeby w pobliżu Pałacu Prezydenckiego - w wyniku otwartego konkursu, możliwie szybko przeprowadzonego - powstała tablica czy postument.

Także szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski oświadczył, że trwają prace nad upamiętnieniem tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego i osób pracujących w jego kancelarii oraz BBN-ie. Zaapelował jednocześnie o "refleksję i powściągliwość" do czasu zakończenia tych prac.

Spór i niespotykana eskalacja emocji zataczają szerokie kręgi, zaczynają dzielić Polaków. Pozostawanie krzyża w tym miejscu staje się zarzewiem konfliktu. Mam wrażenie, że kwestię usytuowania tego symbolu religijnego, uczyniono przedmiotem gry politycznej i nacisku z jednej strony, a drwin i żartów z drugiej. To droga donikąd. Wierzę, że jest jeszcze czas, by z niej zawrócić - podkreślił szef Kancelarii Prezydenta.

W nocy z poniedziałku na wtorek przed Pałacem Prezydenckim demonstrowało kilka tysięcy osób, zarówno zwolenników przeniesienia krzyża, jak i pozostawienia go w tym miejscu.

Premier odnosząc się do nocnej manifestacji przed Pałacem Prezydenckim powiedział, że jest przeciwny używaniu przemocy wobec manifestujących w sprawie krzyża przed Pałacem Prezydenckim (...) Jestem ostatnią osobą, która chciałaby tę wojnę o krzyż potęgować - mówił premier.

Jego zdaniem, jeśli jednak chodzi o zachowanie ludzi przed Pałacem Prezydenckim, to nie ma wrażenia, że "sprawa wymaga jakiejś specjalnej reakcji". Dodał, że emocje dotyczą głównie polityków, którzy z krzyża stojącego przed Pałacem chcą zrobić taki sposób na polityczną walkę.

Wydaje się, że ten osobliwy Hyde Park, jeśli nawet dla niektórych nieprzyjemny, nie jest dla miasta jakoś szczególnie groźny. I dlatego proponuję maksimum spokoju i konsekwentne działanie - powiedział Tusk. Zapewnił, że jeśli będzie tylko taka potrzeba, to służby, za które on odpowiada, będą gotowe do działania.

Premier ocenił też, że na całym świecie w sytuacjach, które budzą emocje, a - jak przyznał - sprawa krzyża jest tematem emocjonującym bardzo dużą część opinii publicznej, ludzie się zbierają, demonstrują, czasami przygotowują happeningi. I Warszawa przypomina tu raczej stolice tych tradycyjnych demokracji, a nie jakieś gorszące miejsce - ocenił Tusk.