Polsko-czeskie porozumienie w sprawie Turowa znowu opóźnione. Po kolejnej rundzie negocjacji polski resort klimatu przekonuje, że poinformuje o ich wyniku w środę. Wcześniej takiego komunikatu spodziewano się jeszcze dziś.

Jak informuje w oficjalnym komunikacie resort klimatu strona czeska pracuje nad pisemną wersją swojej propozycji umowy między krajami. Chodzi dokładnie o sporny zapis, dotyczący możliwości wypowiedzenia umowy i czasu jej trwania. Pozostałe punkty mają być uzgodnione. To 50 milionów euro dla Czechów, którzy w zamian wycofają skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Może to zatrzymać licznik kar dla Polski, który obecnie pokazuje już 25 milionów euro.

Jak usłyszał dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski od członków polskiej delegacji, strony od piątku są w kontakcie telefonicznym, dziś też ze sobą rozmawiały. W środę ma ukazać się bardziej szczegółowy komunikat.

Wcześniej  było 18 spotkań polskich i czeskich delegacji w Pradze. Jutro z kolei przed unijnym trybunałem sprawiedliwości odbędzie pierwsza rozprawa w sprawie kopalni Turów. 

Spór o kopalnię Turów

Czesi od kilku lat sprzeciwiali się rozbudowie kopalni w Turowie, wskazując, że może mieć ona negatywny wpływ na poziom wód podziemnych, a tym samym doprowadzić do problemów z dostawami wody pitnej do kraju libereckiego.

Sytuację zaostrzyła zeszłoroczna decyzja polskiego Ministerstwa Klimatu. W marcu 2020 roku, mimo sprzeciwu Czechów, przedłużono koncesję wydobywczą na sześć lat.

Na przełomie lutego i marca 2021 roku Czechy złożyły pozew do TSUE przeciwko Polsce w związku z rozbudową górnictwa. Minister środowiska Richard Brabec zaznaczał, że to "ekstremalne rozwiązanie", ale nieuniknione. Podkreślał, że jeśli Polska zaakceptuje żądania Czech i wstrzyma rozbudowę, to pozew zostanie wycofany.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do argumentów Czechów, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim. To może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną po stronie czeskiej. Prezes zauważyła, że Polska zamierza ukończyć budowę ekranu przeciwfiltracyjnego dopiero w 2023 roku - to za późno. Dodatkowo potwierdza, że Polska zauważa problem.

TSUE tym samym nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia. Sprawa jest o tyle trudna, że węgiel z kopalni był głównym paliwem lokalnej elektrowni - wstrzymanie wydobycia będzie wiązało się także z wyłączeniem bloków. 

Gdy Polska nie zastosowała się do decyzji TSUE, Czechy wystąpiły o nałożenie na nią kary. Domagały się 5 mln euro kary dziennie. 

TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.






Opracowanie: