Piszczy Piszczek i spółka. Wpisując w najbardziej popularną przeglądarkę google hasło 16 października- najwięcej i najwyżej w tzw. pozycjonowaniu pojawiają się hasła dotyczące dzisiejszego meczu Polska-Anglia. Dopiero gdzieś daleko pojawia się m.in. informacja o ważnej dla Polaków i świata rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża.

No cóż wiadomo, że mecz rozpala serca Polaków moje również, bo nie ukrywam, że jestem kibicem reprezentacji i nawet jak kiepsko gra łudzę się, że następnym razem będzie lepiej. A mecz z Anglikami to jasna sprawna, gdyby go wygrali osiągnęli by największy sukces od lat. Zresztą piłka nożna to moje drugie życie. Grałem kiedyś ja, teraz gra mój syn- uwielbiam patrzeć na dzieciaki biegające po boisku i łudzić się, że….

To przyszłość polskiego futbolu

Przyszłość, która ma się szansę ziścić dzięki zapaleńcom. Piłka dziecięca traktowana jest przez kluby i federację jako zło konieczne. Nie ma na nią pieniędzy. Trenerzy zarabiają po 400-500 złotych bardziej traktują to jako zabawę, dobrze, że chociaż za dojazdy na treningi się zwraca. Gdyby nie rodzice, którzy biegają po sponsorach, sami nierzadko wykładają pieniądze na piłki, stroje, dresy i generalnie wszystko co potrzebne nie byłoby nic. Zresztą obecna reprezentacja a dokładnie jej słabość to właśnie efekt tego co się działo przez ostatnie kilkanaście lat.

Bez boiska nie nauczysz

W Lublinie dostanie się z drużyną dziecięcą na Orlika graniczy z cudem. Tak z cudem ! Późnym popołudniem gdy odbywają się treningi dyrektorzy najchętniej widzieliby dorosłych. Dlaczego? Proste. Jeśli na Orliku gra jakaś firma to formalnie za użytkowanie boiska nie płaci, bo tego zabraniają przepisy programu Orlik 2012. Często jednak odwdzięczają się darowizną, czy prezentem na rzecz szkoły. Dzieci mogą się co najwyżej odwdzięczyć uśmiechem. Trochę się nie dziwię dyrektorom, bo skoro brakuje im na wszystko pieniędzy szukają gdzie tylko mogą. Boiska trawiaste w Lublinie to przeważnie klepiska. Za wynajęcie dla dzieci trzeba płacić średnio 50-60 złotych za godzinę. Kogo na to stać? Na pewno nie kluby. Największy lubelski Motor od lat balansuje nad przepaścią finansowego bankructwa. Później są efekty takie jakie są.

Junior zło koniczne

O ile grupy naborowe można utrzymać ze składek rodziców, a i sponsorów na sprzęt dla dzieci prędzej się znajdzie jak dla seniorów o tyle juniorzy powinni być już na utrzymaniu klubu. Tzn. nie płacić składek, dostać sprzęt, niewielkie stypendium, itd. Na to nie ma pieniędzy. Efekt później kluby sprowadzają średniej jakości kopaczy zza granicy do seniorskich zespołów. I tak przeważnie są lepsi od krajowych, którym nie zapewniono możliwości cywilizowanego rozwoju. A jak nie ma grających Polaków w polskich ligach niższych, to skąd mają być w ekstraklasie i później w reprezentacji.

Grają ci, których rodzice mają pieniądze

Nie ma w tym odrobiny przesady. Wiele razy, jako społeczny działacz piłki dziecięcej, spotkałem się z sytuacjami, że przy wyjeździe na turniej rodzice mówili: mój syn nie pojedzie, bo nie mam 200 czy 300 złotych, żeby zapłacić na wyjazd. Często dotyczy to bardzo utalentowanych chłopców. Pół biedy jeśli rodzice pozostałych dzieci zrobią zrzutkę. Często jednak dziecko przestaje grać, bo im starsze tym więcej potrzeba meczy, wyjazdów, turniejów. Bieda w piłce dziecięcej jest na każdym kroku. Jeśli system się nie zmieni o sukcesach reprezentacji możemy tylko pomarzyć.

Wracając do daty

Wszyscy chcielibyśmy, żeby dzisiejszy dzień przeszedł do historii. Wygranie z Anglikami po tylu latach z pewnością zapisałoby się złotymi zgłoskami w historii pewnie nie tylko polskiego futbolu. Spójrzmy wstecz. 16 października 1978 roku Karol Wojtyła został wybrany na papieża. Nasz wielki rodak a do tego błogosławiony niech ma dziś polskich piłkarzy w opiece. Bo realnie patrząc na chociażby wartość polskich zawodników na rynku transferowym, bez pomocy sił nadprzyrodzonych może być ciężko. Niech więc na następne lata 16 października kojarzy się z dwoma pozytywnymi wydarzeniami - wyborem na papieża Polaka i wielkim zwycięstwem nad Anglikami.