Szwedzka prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie dramatycznych wydarzeń, jakie rozegrały się podczas rejsu promu Stena Spirit z Gdyni do Karlskrony. Kwalifikacja przestępstwa to morderstwo. 7-letni chłopiec wpadł do Bałtyku, 36-latka skoczyła za nim. Oboje zmarli.

Tragiczne informacje ze Szwecji potwierdził Mariusz Ciarka, rzecznik polskiej policji. Nie żyje 36-letnia kobieta i jej 7-letni syn, którzy w czwartek znaleźli się za burtą promu, płynącego do Karlskorny.

Niestety w godzinach porannych otrzymaliśmy informację od strony szwedzkiej, że mamy przekazać tę straszliwą informację dla rodziny, ponieważ zarówno chłopiec, jak i kobieta nie żyją - powiedział Ciarka.

Śledztwo w sprawie wydarzeń na promie wszczęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Śledztwo wszczęto o czyn z art. 155 Kodeksu karnego, to jest w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - poinformowała rzeczniczka gdańskie prokuratury Grażyna Wawryniuk. Dodała, że podejmowane są czynności zmierzające do pozyskania wszelkiej dokumentacji dotyczącej zdarzenia, w tym dotyczące prowadzonej akcji ratunkowej oraz armatora promu Stena Spirit.

"Wydarzenie zakwalifikowane jako zabójstwo"

Dochodzenie w tej sprawie wszczęła również szwedzka prokuratura, w związku z tym, że do tragedii doszło na szwedzkich wodach terytorialnych. Kwalifikacja przestępstwa to morderstwo - poinformowała Stina Brindmark z prokuratury w Karlskronie.

Jak zaznaczyła, nie ma nikogo podejrzanego w tej sprawie. Dochodzenie skupia się na tym, aby wyjaśnić, co tak naprawdę się wydarzyło - zaznaczyła.

Prokurator nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy dochodzenie dotyczy 36-latki. Nie będę się na ten temat wypowiadać - powiedziała Brindmark.

Rzecznik szwedzkiej policji Thomas Johansson potwierdził, że wydarzenie zostało zakwalifikowane jako zabójstwo. To oznacza, że będziemy mogli wszcząć wszystkie konieczne środki, żeby wyjaśnić to zdarzenie. Nie szukamy nikogo podejrzanego w tej sprawie - powiedział.

Jak 7-latek wypadł za burtę? To podległa wyjaśnieniu, które jeszcze nie jest zakończone. Nie mogę przekazać więcej szczegółów - poinformował Johansson. 

Wcześniej szwedzkie służby morskie informowały, że chłopiec miał potknąć się i wypaść z burtę, a matka skoczyć mu na ratunek. Wersji tej nie potwierdzała wczoraj rzeczniczka Stena Line Polska - Agnieszka Zembrzycka. Podkreśla, że przeczy temu zapis monitoringu. Nie udzieliła jednak jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak wyglądały dramatyczne wydarzenia na promie. 

Rickard Lundqvist, rzecznik policji w Regionie Południowym przekazał natomiast, że na pokładzie promu znaleziono rzeczy kobiety.

Nie wiadomo, czy podróżowała sama, czy były jakieś osoby bliskie. Śledztwo ma to wyjaśnić - powiedział. To brzmi dramatycznie, jestem tego świadomy, ale nie mam możliwości, żeby przekazać więcej szczegółów - podkreślił.

Szwedzcy policjanci apelują do tych świadków, którzy po przybyciu promu do Szwecji oddalili się z portu, by zgłosili się i złożyli zeznania. Policjanci zabezpieczyli także zapis monitoringu.

Swoje śledztwo prowadzi także Dania, ponieważ prom pływał duńską flagą.

Bezprecedensowa akcja ratunkowa na Bałtyku

36-letnia kobieta miała - według dotychczasowych ustaleń - wyskoczyć z promu, by ratować syna, który wypadł za burtę z wysokości ok. 20 metrów.

Do tego zdarzenia doszło w czwartek o godzinie 16:15 na otwartym morzu, ok. 70 kilometrów na południe od wyspy Olandia.

Kapitan statku zaalarmował szwedzkie służby morskie o 16:19, a następnie zawrócił jednostkę i nakazał zwodowanie łodzi ratunkowej.

Na miejsce skierowano kilka statków i śmigłowców ratunkowych ze Szwecji, Danii, Niemiec i Polski. Akcję poszukiwawczą wspomagały także śmigłowce oraz statki, które brały udział w prowadzonych w pobliżu ćwiczeniach NATO.

Kobietę w wodzie wypatrzyła załoga łodzi ratunkowej, chwilę później ekipa ta odnalazła dziecko. Matka i jej syn znajdowali się w bliskiej odległości od siebie. W chwili odnalezienia byli nieprzytomni. Śmigłowcem zostali przetransportowani do szpitala w szwedzkiej Karlskronie. 

Opracowanie: