43-letni mężczyzna podpalił się w pobliżu pałacu prezydenckiego w stolicy Mauretanii, Nawakszut. Przedsiębiorca Jakob uld Dahoud zaprotestował w ten sposób przeciwko sytuacji politycznej w kraju. Dzięki szybkiej interwencji policji i przechodniów wyciągnięto go z samochodu i przewieziono do szpitala.

To kolejna próba samospalenia się w arabskich krajach od śmierci 26-letniego Tunezyjczyka, bezrobotnego absolwenta uniwersytetu. Po jego śmierci w Tunezji wybuchły protesty przeciwko biedzie, inflacji i bezrobociu, które doprowadziły do obalenia rządzącego od ponad 20 lat prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego.

Analitycy uważają, że rewolucja w Tunezji może rozprzestrzenić się na inne kraje regionu. Podobnie jak Tunezyjczycy, również inni Arabowie są sfrustrowani rosnącymi cenami, ubóstwem, wysokim bezrobociem i autorytarnymi rządami. Do samopodpalenia doszło też w Egipcie. W poniedziałek w pobliżu egipskiego parlamentu podpalił się mężczyzna, który prawdopodobnie protestował przeciwko niskim standardom życia.

Dwa dni wcześniej w siedzibie władz w miejscowości Bouchadra podpalił się Algierczyk. Uczynił to po rozmowie z burmistrzem, który powiedział, że nie jest w stanie zapewnić mu pracy i mieszkania. W innych algierskich miastach, w tym w stolicy, dochodziło w ostatnich tygodniach do protestów spowodowanych wysokim bezrobociem i znacznymi podwyżkami cen żywności. Aby uspokoić nastroje, władze obniżyły ceny cukru i oliwy.

W ramach starań o ograniczenie wzrostu cen żywności w Mauretanii otwartych zostanie 600 sklepów dla najbiedniejszych z ujednoliconymi cenami. Trafi do nich miesięcznie 3600 ton cukru, 7200 ton ryżu, 1800 ton oliwy i 7200 ton mąki pszennej. Sprzedaż ma rozpocząć się w przyszłym tygodniu.

Międzyresortowy program przewiduje też tworzenie nowych miejsc pracy oraz wprowadzenie środków sprzyjających działalności gospodarczej. Prezydent Mauretanii Mohammed uld Abd el-Aziz nakazał podjęcie pilnych działań w celu ograniczenia wzrostu cen.