"Nawet jak jest bardzo zimno, kobiety nie mają rajstop, bo jak nie pasują do stylizacji, to nie nosi się rajstop. Co z tego, że jest luty - nosi się frędzlowe spódnice!" - tak o pierwszych dniach londyńskiego tygodnia mody mówi Monika Jurczyk, czyli "Osa" - osobista stylistka. W rozmowie z korespondentem RMF FM Bogdanem Frymorgenem opowiada o świecie wielkiej mody i rozgorączkowanym Londynie.

Bogdan Frymorgen: Jesteśmy na dziedzińcu Somerset House, fantastycznym budynku, który raz w roku zmienia się w fantastyczny cyrk modowy.

Monika Jurczyk "Osa": Tak, cyrk to jest zdecydowanie odpowiednie określenie. To jest tak, że jak przychodzisz tutaj do Somerset, to nagle widzisz, jak dziwnie się można ubierać. Nagle myślisz sobie: "Boże, może jest za spokojnie, może ja się za spokojnie ubieram", ale to, co jest super fajne, to że można tutaj przyjść i uczestniczyć w świecie mody bez ekskluzywnych wejściówek na specjalne wydarzenia czy też na pokazy, można żyć tym wszystkim, zobaczyć, co będzie modne w następnym sezonie, albo za trzy sezony, dlatego że Londyn to jest awangarda.

I można się poczuć zupełnie wyjątkowo, bo tutaj - jak zauważyłem - zaczepiają ludzi fotograficy i nawet tobie zaproponowano parę zdjęć przed chwilą, prawda?

Nawet mnie. Ja wczoraj byłam gwiazdą, wszyscy mnie fotografowali, dzisiaj noszę garnitur od polskiej projektantki, więc mam nadzieję, że on też będzie wzbudzał sensację, bo trochę po to tu przyjechałam.

Skupmy się na tym, co się dzieje pod tymi dwoma namiotami tutaj.

Więc właściwie możemy podzielić ludzi na tych, którzy robią zdjęcia i na tych, którzy pozują do zdjęć. Ci, którzy pozują do zdjęć, nawet jak jest bardzo zimno, kobiety nie mają rajstop, bo jak nie pasują do stylizacji, to nie nosi się rajstop. Co z tego, że jest luty - nosi się frędzlowe spódnice, nosi się futra i nosi się dzwony i dzwony są o tyle fajne, że są odpowiednie dla prawie każdej sylwetki. Wracają lata 70. co bardzo wyraźnie było widać wczoraj na pokazach Felder Felder i Daksa, ale też ekskluzywne wydarzenie Prady też było gdzieś wokół lat 70., więc wracamy. Gorączka sobotniej nocy panuje w Londynie.

Słyszałem, że oprócz tych renomowanych, dojrzałych, uznanych nazwisk, pojawiają się w tym roku też ludzie młodzi, np. St. Martin in the Fields z tej szkoły, słynnej szkoły artystycznej, londyńskiej.

Zawsze tak jest w Londynie, że mamy tych znanych, uznanych i mamy tych, którzy są jeszcze na początku swojej drogi, ale oni są zwykle najlepsi. St Martin's to jedna z najlepszych szkół mody w Europie, a właściwie można powiedzieć, że na świecie i ci ludzie tutaj z St. Martin's też się kręcą, też pokazują na sobie swoje projekty, bo być może bez pokazu uda im się zaistnieć.

Generalnie tutaj się ludzie kręcą, prawda?

Generalnie przyjeżdżasz sobie na londyński tydzień mody po to, żeby się pokręcić, wypić kawę, zapozować do zdjęć, ewentualnie nawiązać jakieś kontakty, ale moim zdaniem przede wszystkim przyjeżdża się tu po to, żeby pooddychać modą, żeby żyć ubraniami przez kilka dni, żeby się naładować inspiracjami, wrócić i zacząć nosić ubrania zupełnie inaczej niż dotychczas.

Nawet taki zwykły śmiertelnik, prosto z ulicy może tutaj wejść, może na moment poocierać się o znane nazwiska, jakieś sławy, ludzi którzy mają coś do powiedzenia w świecie mody?

Owszem tak właśnie jest. Można potraktować londyński tydzień mody jak na atrakcję turystyczną, przyjść tutaj na chwilę, spotkać sławnych ludzi. Ja wczoraj spotkałam sławną modelkę Lily Cole przepiękną absolutnie, była też Alexa Chung, czyli ikona mody, więc wszyscy oszaleli jak się pojawiła, więc każdy może przyjść. Jest chyba tylko jeden warunek - trzeba być gotowym na to, że ludzie na ciebie patrzą i że oceniają to, co masz na sobie.

A nasza polska reprezentacja w tym roku jak wygląda?

Nikt się nie pokazuje na londyńskim tygodniu mody. W Paryżu będzie Gosia Baczyńska dopiero, natomiast kręci się tutaj bardzo dużo młodych dziennikarzy. Trzeba uważać na to, co się mówi po polsku, bo jednak większość ludzi rozumie.

Opisz mi taką kreację, którą widziałaś wczoraj czy może dzisiaj, która wywołała na tobie największe wrażenie, najbardziej cię zaszokowała.

Chyba pani z ogromną kokardą na głowie, ponieważ zasłaniała mi cały pokaz.

Jak prezent zapakowana?

Zapakowała się jak prezent. Absolutnie szokuje mnie to, że dziewczyny przychodzą w cienkich, letnich sukienkach, bo ja się zastanawiałam czy pod moje stylizacje nie zakładać bielizny termicznej, żeby nie zmarznąć.

Ale to jest moda brytyjska, muszę ci powiedzieć, bo każda normalna, czy też nienormalna Brytyjka - zależy jak na to patrzymy - nie ubiera rajstop w zimie, chodzi z gołymi nogami. To jest bardzo brytyjskie, tutejsze.

To prawda, Brytyjki chodzą bez rajstop, a Polki marzną nawet w rajstopach i w spodniach na rajstopy. Nie wiem, skąd to się bierze. Chciałabym to wyćwiczyć, żeby móc też prezentować bardziej wykwintne stylizacje. Na pewno jest bardzo dużo futer, aczkolwiek wczoraj najbardziej szokujący był człowiek, który pracuje dla londyńskiego tygodnia mody przebrany za kosmitę, niesamowity. Była też pani, która miała całą twarz w kolorowych serduszkach i zrobiony z tych serduszek taki kaczy kuper. Inna z kolei miała tak natapirowane włosy, że było widać w zasadzie tylko włosy, podejrzewam że spędziła dwie godziny tapirując je, więc jest bardzo różnie, każdy próbuje się pokazać. Tutaj jest tak, że każdy próbuje ściągnąć czyjąś uwagę, jest trochę inaczej niż w Nowym Jorku, nie liczą się marki, tylko pomysł na siebie, a z kolei w Paryżu jest trochę spokojniej, więc Londyn jest zdecydowanie najszybszy i najbardziej awangardowy ze wszystkich tygodni mody na świecie.

Ale chyba nie powinniśmy się dziwić, no bo ten szalony, anarchiczny Londyn z lat 60., później 70. gdzieś tam musiał przecież w tych genach przetrwać.

No musiał i mało tego, on teraz wraca we wszystkich kolekcjach, więc one są takie lekko psychodeliczne, lekko namawiające do różnych używek, no Londyn, po prostu.

A jakieś maleńkie czy też większe skandale, których byłaś świadkiem, a może obiły się o uszy?

Skandali nie widziałam, może dlatego że wczoraj był pierwszy dzień i po tych wszystkich pokazach, na których byłam, po prostu przewróciłam się na łóżko i zasnęłam, zamiast iść gdzieś na modową imprezę. Tym bardziej, że wyznacznikiem udanego tygodnia mody jest to, że musisz kupić najtańsze trampki, bo już nie wytrzymujesz w swoich markowych butach.