Pragę trapi w ostatnich tygodniach prawdziwa plaga fałszywych alarmów bombowych. Policjanci z czeskiej stolicy zwrócili się już do swoich kolegów z sąsiednich państw z prośbą o pomoc w wykryciu sprawców tych zgłoszeń. Jeśli nie uda się to wkrótce, najbliższe, świąteczne dni mogą być w Pradze bardzo niespokojne.

Czesi nie mogą pozwolić sobie na spokojne przedświąteczne zakupy, a policjanci mają pełne ręce roboty - mówi rzeczniczka praskiej policji. W ostatnim miesiącu mamy niezwykle dużo zgłoszeń o podłożonych ładunkach wybuchowych - w szkołach, centrach handlowych, w bankach czy w hotelach i pensjonatach - dodaje w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim.

Czeska policja nie wykryła jak dotąd sprawców fałszywych alarmów. Śledczy nie wykluczają jednak, że może stać za nimi jakąś międzynarodowa szajka, która próbuje wymusić okup.

Podkładali bomby w sklepach Ikea

Pół roku temu polscy policjanci rozbili podobną grupę, która próbowała zastraszać właścicieli sieci Ikea, podkładając bomby w marketach w całej Europie. Przestępcy żądali 6 milionów euro od zarządu firmy. Do eksplozji w sklepach dochodziło od maja do września ubiegłego roku w Niemczech, Francji, Holandii, Belgii i Czechach.