Większości Polaków nie stać na wczasy za granicą, więc chętnie łapią wakacyjny oddech w małych rodzinnych miejscowościach. A tam podczas zakupów w miejscowych sklepach okazuje się, że muszą płacić jak w Hiszpanii - informuje "Metro".

Zobacz również:

Jak powiedziała gazecie Jadwiga Urbańska, miejski rzecznik konsumentów w Olsztynie, wielu handlowców wraz z nadejściem sezonu turystycznego podnosi ceny. Najczęściej dotyczy to artykułów najchętniej kupowanych przez turystów (ryby nad morzem, oscypki w górach, lody, pamiątki). Dodaje, że niewiele można z tym zrobić, bo sprzedawcy mają prawo dowolnie ustalać ceny oferowanych produktów.

A czy duże sieci handlowe też podnoszą ceny w placówkach zlokalizowanych w miejscowościach turystycznych wraz z nadejściem sezonu? Sieci nie chcą o tym mówić, a nikt nie monitoruje cen w kurortach. Jednak formalnie nic nie stoi na przeszkodzie, by tak robiły, bo - jak wynika z analiz portalu Dlahandlu.pl - ceny tych samych produktów w sklepach tej samej sieci mogą się różnić w zależności od lokalizacji konkretnej placówki. I to znacznie.

Olsztyńska rzecznik konsumentów przypomina - gdy turysta spostrzeże, że sprzedawca oferuje komuś ten sam produkt w innej cenie, powinien to zgłosić do miejscowego rzecznika konsumentów. Ten poinformuje wojewódzką inspekcję handlową, która może nałożyć na nieuczciwego sprzedawcę karę grzywny.

(mal)