Mieli jechać do domu, ale pomyliły im się kierunki. Swoją podróż skończyli w przydrożnym rowie. To na pozór śmieszna historia dwóch braci spod Radzynia Podlaskiego na Lubelszczyźnie. W rzeczywistości nikomu nie był odo śmiechu. 58-letni kierowca miał ponad 2,3 promila alkoholu w organizmie, jego 53-letni brat - 2 promile.

Policjantów zaalarmowali świadkowie, którzy zobaczyli, że kierowca ledwo co wytoczył się zza kierownicy. Chwilę później do - jak się okazało - starszego brata wyskoczył z samochodu 53-latek. Policjanci dojechali na miejsce w chwili, gdy bracia okładali się pięściami, a młodszy wykrzykiwał: Jakżeś jechał, gdybym to ja kierował, to byśmy dojechali!.

Efekt pewnie byłby podobny, bo był tylko o trzy dziesiąte promila mniej pijany od starszego brata. Kierujący nie dość, że był prawie nieprzytomny od alkoholu, to jeszcze nie miał prawa jazdy. Teraz grożą mu 2 lata więzienia. Nie wspominając o popsutych stosunkach rodzinnych.