‘Nasze doświadczenia są takie, że jak przychodzi co do czego, to zostajemy sami, jak ja z Mariuszem T.” – mówi „Faktowi” minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. „Nie jest to pierwszy przypadek, gdy w efekcie wszystko kończy się na MSW i policji” – dodaje.

Sienkiewicz nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy w celi Mariusza T. znaleziono jakieś materiały pornograficzne. Podkreśla, że cała sprawa pokazała wielką siłę mediów, które wbrew uspokajającym zapewnieniom rządzących nagłaśniały sprawę pedofila-mordercy i związane z nią niebezpieczeństwa. Nie możecie tej siły używać tylko i wyłącznie przeciwko państwu. To państwo jest także i waszym państwem. I zakres takiego elementarnego szacunku i zaufania obywateli do własnego państwa powoduje, że nie stajemy się dzikimi polami, gdzie wszyscy rozstrzygamy problemy między sobą za pomocą siekiery. Jeśli to państwo zostanie zbyt nadgryzione w zaufaniu, to tak naprawdę idziemy w stronę dzikich pól - tłumaczy.

Szef MSW mówi, że sytuacja, w której każdy obywatel miałby prawo wiedzieć, gdzie obecnie przebywa "Szatan z Piotrkowa" byłaby złamaniem prawa. Zgodnie z prawem jest na wolności, ale jest pod kontrolą, nie ma możliwości wykonywania żadnego działania, które mogłoby komuś zaszkodzić, i jest bezpieczny od linczu - zapewnia.

W poniedziałkowym "Fakcie" także:

- Kora wraca na scenę

- Nie musisz płacić abonamentu