Komisja etyki poselskiej ukarała naganą Janusza Palikota. Chodzi o wypowiedź wygłoszoną przez wiceszefa klubu parlamentarnego PO w dniu ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich. Poseł oświadczył wówczas, że Lech Kaczyński ma na ręku krew tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku.

Palikot powiedział 5 lipca w TVN24, że to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii (smoleńskiej). Nie możemy się zgodzić na ten cyrk, gdzie człowieka winnego po prostu śmierci wielu ludzi robi się bohaterem i męczennikiem jakiegoś obozu politycznego - mówił Palikot. Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku - mówił.

Jak powiedział Franciszek Stefaniuk z PSL, Palikot swoją wypowiedzią złamał trzy zasady etyki poselskiej: rzetelności, dbałości o dobre imię Sejmu, odpowiedzialności. Ponadto - jak podkreślił - poseł nie stawił się na posiedzenie komisji etyki.

Komisja etyki zawsze idzie bardziej w kierunku przekonywania posłów do zmiany ich postawy niż ukarania, ale w tym przypadku nie było innego wyjścia, bo Palikot był już karany za podobne wypowiedzi pod adresem prezydenta - podkreślił Stefaniuk.

Nagana to najwyższa kara, jaką może nałożyć komisja etyki. Może też zwrócić uwagę i udzielić upomnienia posłowi. Od uchwały komisji przysługuje posłowi, w terminie 14 dni, odwołanie do Prezydium Sejmu.

Sprawą wypowiedzi Palikota zajmie się także sąd koleżeński Platformy Obywatelskiej na wniosek europosła PO Filipa Kaczmarka, jeden z senatorów PO złożył też wniosek o usunięcie Palikota z funkcji wiceszefa klubu.

Palikot: Jestem zaszokowany

Janusz Palikot, komentując decyzję komisji etyki, powiedział, że jest zaszokowany. Poseł PO zadał publiczne pytanie o to, kiedy komisja ukarze posłów PiS za ich wypowiedzi o tragedii smoleńskiej, m.in. o tym, że to rząd ponosi odpowiedzialność za tragedię smoleńską. Zapowiedział, że złoży wnioski do komisji etyki w sprawie wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Joachima Brudzińskiego, Beaty Kempy i Michała Kamińskiego.

Dlaczego wszyscy się uwzięli na Palikota za sformułowanie, czy "Lech Kaczyński ma krew na rękach"? Owszem, to jest mocne sformułowanie, ale jednak z intencją realnego stanu rzeczy, a nie czystej insynuacji - mówił Palikot.

Jeśli chodzi o moje słowa "krew na rękach", to ja sugeruję, że Lech Kaczyński jest winny tej tragedii, że wywierał presję. Różnego rodzaju przesłanki powodują, w mojej ocenie, że jest to najbardziej prawdopodobna hipoteza przyczyn tragedii. To nie jest żadna insynuacja, żadne epatowanie obraźliwymi sformułowaniami - powiedział Palikot.