"Trudno powiedzieć, co poczułem, gdy dowiedziałem się o wypadku. Miałem być w tym autokarze" - mówi współorganizator pielgrzymki do Medjugorie, z którym rozmawiał dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Jarosław Miłkowski z organizacji religijnej "U Brata Józefa" od 9 lat planuje podobne wyjazdy. Pojazd z Polakami nad ranem uległ tragicznemu wypadkowi: 12 osób nie żyje, a ponad 30 jest rannych.

NAJNOWSZE INFORMACJE WS. TRAGICZNEGO WYPADKU W CHORWACJI ZNAJDZIECIE W NASZEJ RELACJI MINUTA PO MINUCIE>>>

Do wypadku doszło ok. godz. 5.40 na autostradzie A4, w położonym na północ od Zagrzebia, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec. Jadący w kierunku Zagrzebia autobus zjechał z drogi, wpadł w betonowy przepust, a później do rowu. 

Pojazdem podróżowało 42 pielgrzymów i dwóch kierowców. 12 osób zginęło, a 32 zostały ranne, 19 z nich jest w ciężkim stanie. Wszystkie ofiary wypadku to polscy obywatele, którzy pielgrzymowali do Medjugorie, znanego ośrodka maryjnego w Bośni i Hercegowinie.

Ciężko na ten temat rozmawiać, przez lata swej działalności nie miałem podobnego zdarzenia - powiedział dziennikarzowi RMF FM Jarosław Miłkowski, współorganizator pielgrzymki. Mężczyzna przyznał, że traktuje to zdarzenie jako pewien znak.

Ja miałem tam jechać, tylko akurat musiałem zostać, bo był dzisiaj pogrzeb mojej mamy. Zmarła 3 dni temu. Zostałem na pogrzebie i miałem dolecieć do Medjugorie samolotem. Nie wiadomo, co by było gdybym tam był - powiedział. 

"Słyszałem jak dojeżdżają karetki"

O wypadku Miłkowski dowiedział się chwilę po tragedii.

Zostałem poinformowany przez osobę, która jechała tym autokarem, że mieli wypadek. To było przed godz. 6. Później, jak jeszcze z nią rozmawiałem to słyszałem w tle, jak dojeżdżają karetki - relacjonował.

Co mogło się stać?

Jak zapewnił - z firmą przewozową Megapol z Płońska, do której należał autokar, współpracuje od kilku lat. Pojazd - jak twierdzi - był sprawny, a przed wyjazdem przeszedł badania techniczne. Jarosław Miłkowski dodał, że nie zamierza rezygnować z organizacji pielgrzymek. Dwie jego grupy wracają obecnie z Medjugorie.

Jacek Antoszkiewicz z firmy Megapol w rozmowie z Polską Agencją Prasową również zapewnił, że pojazd był sprawny, a kierowcy wypoczęci i doświadczeni. 

Ministerstwo Infrastruktury w popołudniowym komunikacie przekazało, że pojazd, który uległ wypadkowi był zarejestrowany w Polsce i posiadał wszystkie wymagane przeglądy.

"Badanie techniczne zostało wykonane w czerwcu br. i było ważne do 13 grudnia 2022 r. Autokar został wyprodukowany w 2011 roku" - czytamy w komunikacie resortu.

Na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry w sprawie wypadku rozpoczęto śledztwo.

Chorwacka telewizja publiczna HRT wskazuje, że jedną z prawdopodobnych przyczyn wypadku było zaśnięcie kierowcy. 


Opracowanie: