To szkodliwe i bezsensowne zapisy - tak Kancelaria Prezydenta uzasadnia skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego nowelizacji ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli. Szczególny sprzeciw Lecha Kaczyńskiego wzbudziła możliwość prowadzenia audytu działań NIK przez zewnętrzną prywatną firmę. Taką kontrolę może zarządzić Marszałek Sejmu.

Ten zapis - według szefa prezydenckiej kancelarii Władysława Stasiaka - oznacza, że NIK przestaje być  Najwyższą Izbą Kontroli. Dochodzi więc do złamania konstytucyjnej zasady, że Izba odpowiada tylko przed Sejmem. W tym brzmieniu ustawy firma audytorska mogłaby skontrolować wszystko. Kontrole dotyczące policji, obronności państwa, energetyki - wymienia Stasiak. A to - według niego - może być niebezpieczne.

Pomysłodawcom zabrakło konsekwencji w reformowaniu organów państwa - dodaje ironicznie Stasiak. Dlaczego nie pójść dalej i na przykład kancelariom prawnym zlecić kontrolę pracy prokuratury, a firmom ochroniarskim - działania policji - mówi prezydencki minister.

Władysław Stasiak nie chce dopatrywać się złych intencji autorów nowelizacji. Woli o tych zapisach mówić: dziwna sytuacja i poważny błąd.