Zaledwie kilka godzin po krwawym zamachu w Jerozolimie, doszło do strzelaniny w Strefie Gazy. Palestyńscy bojówkarze zakradli się do osiedla żydowskiego Katif i otworzyli ogień do przejeżdżających samochodów. Na razie wiadomo, że zginęła kobieta, a co najmniej 5 osób zostało rannych.

Siły izraelskie otoczyły już bojówkarzy palestyńskich. Według niepotwierdzonych informacji napastnicy zostali zabici w wyniku ostrzału z czołgu. Nie wiadomo, do jakiej organizacji należeli. Wcześniej w nocy w podwójnym zamachu samobójczym zginęło 10 osób, a 180 zostało rannych. 20 minut później, gdy trwała już akcja ratownicza, w pobliżu eksplodował samochód pułapka. Wszystkie bomby zawierały gwoździe i stalowe ścinki zwiększające siłę rażenia. Dziś rano izraelscy antyterroryści rozpoczęli obławę na islamistów we wschodniej Jerozolimie. Aresztowano już co najmniej 10 osób.

Do ataków doszło, podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych premiera Izraela Ariela Szarona. Prezydent Bush rozmawiał już wczoraj telefonicznie z premierem Szaronem. Złożył mu w imieniu swoim i całego narodu amerykańskiego wyrazy współczucia i solidarności w obliczu tego co się stało. Ogłosił też ostre w słowach oświadczenie, podkreślając, że potępia zamachy jako akt zabójstwa, którego nikt mający sumienie nie może tolerować i dla którego nie może być usprawiedliwienie działanie w imię jakiejkolwiek sprawy. Bush wezwał Jasera Arafata i władze Autonomii Palestyńskiej, by natychmiast wykryły odpowiedzialnych za zamachy i ich aresztowały, dowodząc czynem a nie tylko słowem swojej walki z terroryzmem. Sekretarz stanu Colin Powell podkreślił, że nie będzie usprawiedliwienia dla opóźnień w ściganiu osób i organizacji, które za tym, stoją. Dziś prezydent przyspieszy swój powrót z Camp David do Białego Domu, gdzie po południu spotka się z premierem Izraela. Natychmiast po tych rozmowach Ariel Szaron wyruszy w drogę powrotną do kraju. Antyizraelskie powstanie Palestyńczyków trwa już 14 miesięcy. W starciach i zamachach zginęło już ponad tysiąc osób.

Foto RMF

09:20