Sinice to prawdziwe przekleństwo upalnego lata. Wytwarzane przez nie toksyny mogą powodować u kąpiących się zatrucia pokarmowe, a nawet uszkodzić wątrobę i układ nerwowy. O nieprzyjemnej wysypce lepiej nie wspominać. Wojnę sinicom wypowiedział Lublin - i wygrał. Nie zakwitły w tym roku w popularnym lubelskim kąpielisku - Zalewie Zemborzyckim.

Naukowcy rozebrali zalew niemal na atomy. Co na dnie, ile i jakich ryb, jakie zanieczyszczenia itd. Wyniki były szokujące. Przez lata - ku uciesze wędkarzy - zarybiano zalew rybami roślinożernymi. Nie było drapieżników, więc rozmnażały się na potęgę. W pewnym momencie wyjadły całkowicie rośliny. To oczywiście pewne uproszczenie, ale w efekcie pojawiły się sinice.

Chodzi o to, żeby wyeliminować maksymalnie nadwyżkę ryb roślinożernych, a wpuścić drapieżnika. Wszystko w odpowiednich, ściśle wyliczonych ilościach i czasie - tłumaczy jeden z twórców programu. Oprócz tego, do zalewu sprowadzono rośliny. Na początku trzeba je było umieszczać w metalowych koszach, żeby od razu nie były zjedzone. Po kilku latach równowagę udało się przywrócić.