Najciemniej pod latarnią... zwłaszcza na drogach ekspresowych. Na wielu odcinkach oddanych ostatnio tras - a w ciągu dwóch lat było to 300 kilometrów - latarnie nie świecą po zmroku, bo gmin nie stać na opłacenie rachunków za prąd. Drogowcy twierdzą tymczasem, że to przepis prawa energetycznego nakazuje przekazanie latarni samorządom po wybudowaniu drogi.

Tymczasem niektóre gminy musiałyby wydać na oświetlenie dróg ekspresowych nawet połowę swojego budżetu na inwestycje. Często to małe gminy, które nagle w prezencie - tak jak w Jedlińsku pod Radomiem - dostają 400 latarni. Muszą je utrzymać i opłacić rachunki za prąd. Mam ważniejsze wydatki - komentuje w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Świądrem wójt Jedlińska. Gminy nie uznają więc przepisu, na który powołują się drogowcy.

Marcin Hadaj z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad utrzymuje, że Prawo Energetyczne nakazuje po wybudowaniu drogi przekazanie latarni samorządom. Nasz reporter sprawdził jednak w ustawie, że gminy, owszem, finansują oświetlenie dróg publicznych, ale już następny punkt wyłącza z tego obowiązku autostrady i drogi ekspresowe.

Drogowcy przyznali, że gminy rzeczywiście nie muszą płacić za oświetlenie autostrad i ekspresówek, ale podkreślają, że tylko ich płatnych odcinków. Na razie jednak podróżowanie po wszystkich drogach ekspresowych w Polsce jest bezpłatne, więc tam gdzie przy ekspresówkach ustawiono latarnie, to gminy muszą ponosić koszty ich utrzymania i płacić rachunki za prąd. Wielu gmin na to nie stać i dlatego latarnie nie świecą.