"Mając do wyboru stanowisko prezydenta i premiera, z różnych względów, wolałbym być premierem, nie można być (jednocześnie) prezydentem i premierem. To jedyna odpowiedź" - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński pytany, dlaczego sam nie będzie ubiegał się o prezydenturę, tylko jego partia wystawi Andrzeja Dudę. Podkreślił, że wierzy, iż kandydat jego ugrupowania zwycięży w wyborach.

Pytany o szanse Andrzeja Dudy w starciu z Bronisławem Komorowskim prezes PiS powiedział: Przypomnę, a to można sprawdzić, że mniej, więcej w takiej samej odległości czasowej od wyborów, jaka jest w tym momencie, mój świętej pamięci brat miał poparcie poniżej 10 procent, a mimo wszystko wygrał. Nie ma planów minimum, jest tylko plan maksimum. Pytany, czy ogłoszenie teraz decyzji o kandydaturze Dudy miało związek z tzw. aferą madrycką, stanowczo zaprzeczył. Powiedział, że nie ma tu drugiego dna, a wiązanie tych dwóch sprawa "to jest objaw bardzo głębokiej złej woli".

O tym, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński poinformował we wtorek wieczorem na spotkaniu w Krakowie. Szef PiS zaznaczył, że kandydaturę tę musi jeszcze potwierdzić Rada Polityczna PiS, ale stwierdził, że ma nadzieję, iż Rada Polityczna się na niego nie obrazi, że już przedstawił kandydata.

Urzędujący prezydent Bronisławem Komorowski przyznał, że nie zamierza się spieszyć z ogłaszaniem, czy będzie ubiegał się o reelekcję. Podkreślił, że chce się skoncentrować na dobrym dokończeniu swej obecnej kadencji. Będę jak najpóźniej starał się zgłosić moją własną kandydaturę, albo jej nie zgłoszę. Ale oczywiście każdy ma prawo do bardzo różnych taktyk, odmiennych, jednym się spieszy, innym się nie spieszy; mnie się tak bardzo nie spieszy - tłumaczył. Wczoraj, kiedy dotarła do mnie wiadomość, że kandydatem jest pan Duda, pomyślałem sobie, że coś tu jest nie tak, bo ja mam w Pałacu gościa bardzo ważnego, bardzo miłego - przewodniczącego Solidarności Piotra Dudę, ale rozumiem, że chodzi o kogo innego -dodał.

(mn)