W Warszawie "dalej" znaczy "lepiej" - to hasło dotyczy ratowanie zdrowia kibiców podczas Euro 2012. Szpital Praski położony najbliżej Stadionu Narodowego - tylko 2,5 km - nie będzie zabezpieczał medycznie meczów na stadionie. Zrobi to Szpital Bródnowski, oddalony o 9 km, z którego dojazd karetki do stadionu potrwa 3 razy dłużej.

Kluczowy okazał się szpitalny oddział ratunkowy, którego Szpital Praski nie miał, gdy stolice wizytowała specjalna komisja m.in. UEFA i WHO. Oddział był i jest w budowie. To było dyskwalifikujące dla Szpitala Praskiego - mówi Paweł Siennicki, miejski koordynator ds. Euro.

W Szpitalu Praskim SOR jest już na ukończeniu. Oddział jest urządzany i wyposażany w sprzęt medyczny. Będzie tam też blok operacyjny z 6 nowymi salami. Najdalej za miesiąc otwieramy ten najnowocześniejszy w Warszawie oddział ratunkowy - mówi natomiast Paweł Obermeyer, dyrektor szpitala praskiego. I dodaje złośliwie: Stadion Narodowy, gdy Warszawę wizytowała komisja UEFA też nie był ukończony. A my mamy najbliżej do Narodowego. To są dwie minuty drogi karetką. Takie plany powinny ulegać korekcie i weryfikacji, tym bardziej, że miasto wydało na nowy oddział ratunkowy 90 milionów złotych.

UEFA zaakceptowała 5 szpitali w Warszawie

Jeden szpital dla sportowców, jeden dla VIP-ów, trzy szpitale dla kibiców - tak wygląda mapa zabezpieczenia medycznego w Warszawie podczas EURO 2012. Mają tam trafiać pacjenci w zwykłych przypadkach: złamanie nogi, czy zawał serca. Gdyby doszło do "zdarzeń masowych" jak mówią eksperci, konieczne będą i tak wszystkie łóżka szpitalne w stolicy.

Kibic z atakiem serca ze stadionu trafi do szpitala Bródnowskiego - 9 km od stadionu Narodowego. Na VIP-ów czekać będzie szpital MSWiA, po drugiej stronie Wisły, który od zawsze leczy polityków. Zawodnicy, gdyby przytrafiła im się kontuzja podczas meczu trafią do Wojskowego Instytutu Medycznego.

Paweł Siennicki miejski koordynator ds. euro zapewnia, że na czas mistrzostw nie ma potrzeby wstrzymywania planowych przyjęć do szpitali i utrzymywania w gotowości wolnych łóżek. I tak w stołecznych szpitalach mamy każdego dnia kilkaset wolnych łóżek a statystyki z poprzednich imprez pokazują, że z powodu obecności kibiców do szpitali zgłasza się kilkanaście osób więcej. Mówimy oczywiście o zwykłych przypadkach zdrowotnych: złamanie nogi, atak serca, czy bóle głowy.

Co innego w przypadku zdarzenia masowego - wypadku w metrze, czy ataku terrorystycznego. Wtedy wszystkie szpitale, nie tylko te referencyjne będą musiały przyjmować pacjentów i będą pracować w trybie awaryjnym - dodaje Siennicki.