​W Pałacu Prezydenckim doszło dziś do spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z aktywistą na rzecz osób LGBT Bartoszem Staszewskim oraz blogerem Waldemarem Krysiakiem. “Dwa osobne spotkania" dotyczyły sytuacji mniejszości seksualnych w Polsce.

Wczoraj prezydent zaprosił na rozmowy do Pałacu Prezydenckiego cztery osoby: kandydata Lewicy na prezydenta Roberta Biedronia i jego matkę Helenę, aktywistę Bartosza Staszewskiegov i mieszkającego na co dzień w Niemczech Waldemara Krysiaka, prowadzącego bloga “Gej przeciwko światu".

Biedroń wczoraj podziękował za zaproszenie i powiedział, że mógłby z niego skorzystać, gdyby Andrzej Duda przeprosił za swoje słowa z zeszłego tygodnia - prezydent na spotkaniach z wyborcami m.in. porównywał “ideologię LGBT" do komunizmu. Tego słowa (przepraszam - przyp.red.) do dzisiaj zabrakło - mówił kandydat Lewicy na prezydenta.

Dziś w Pałacu Prezydenckim prezydent spotkał się jednak z pozostałymi zaproszonymi. Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski powiedział, że między Andrzejem Dudem a “Bartem" Staszewskim doszło do “wymiany poglądów i argumentów" na temat demokracji.

Jak relacjonuje Staszewski, spotkanie trwało ponad godzinę. Aktywista na stole położył zdjęcia trzech nastolatków: Dominika, Kacpra i Milo, które odebrały sobie życie z powodu homofobicznych i transfobicznych prześladowań.

Powiedziałem prezydentowi o tym, jak wygląda sytuacja osób LGBT w Polsce. Powiedziałem, jak od lat walczymy o równe prawa, o tym jak od 2015, kiedy partia PiS doszła do władzy, odbywa się szczucie na osoby LGBT. Powiedziałem o kamieniach rzucanych na marsze równości, bo prezydent mówił, że ich nie widział. Powiedziałem o dzieciakach wyrzucanych z domów, słowach pogardy, które wypowiada w naszym kierunku prezydent państwa - relacjonował Staszewski.      

Wspomniał także prezydentowi o sytuacji, gdy na marsz równości w Lublinie jedno z małżeństw przeciwnych wydarzeniu przyniosło ładunki wybuchowe. Andrzej Duda do dziś tej sytuacji nie skomentował.

Powiedziałem, że to skandal, że zawetował ustawę pozwalającą na bezpieczna tranzycje, że odbiera w ten sposób godność osobom transpłciowym - dodał.

Jako gej i jako Polak mam prawo do bycia wysłuchanym, do pokazania dzieciaków, które popełniają samobójstwa, mam prawo do bycia równym wobec prawa, mam prawo, aby prezydent spojrzał mi w oczy - pisał Staszewski. Jest wiele osób, które prezydentowi ręki by nie podało. Jest też równie wiele, które chciałyby mu powiedzieć w twarz - homofobia i transfobia zabija. I ja to zrobiłem - dodał.

Staszewski wspomniał także, że Andrzej Duda powiedział, że nie przeprosi za swoje słowa, bo "korzysta z wolności słowa".

Przed tym spotkaniem prezydent rozmawiał także z Waldemarem Krysiakiem, który jest - jak określił go rzecznik prezydenta - "osobą, która nie akceptuje ideologii LGBT". Krysiak, według swojej relacji, powiedział prezydentowi m.in., że popiera związki partnerskie i że w Polsce istnieje przyzwolenie na ataki społeczne wobec par homoseksualnych wyrażających uczucia w miejscach publicznych. Dodał jednak, że "obecnie skupianie się na LGBT to medialna histeria".

Obaj byliśmy zdania, że mniejszości nie mogą wymuszać praw na większości. Prezydent kategorycznie odrzucił opcję małżeństw. Ja, mimo że przyznałem, że homo-małżeństwa są ok, powiedziałem, że demokracja jest ważniejsza: skoro Polacy się na to nie zgadzają, to nie można ich zmuszać. Zmuszanie kończy się na niekorzyść zmuszającego - napisał.