Związek Harcerstwa Polskiego udostępnił komercyjnemu bankowi dane osobowe 82 tys. swoich członków, nie pytając ich o zgodę - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna". Druhowie zapowiadają skargi do generalnego inspektora ochrony danych osobowych.

Burza rozpętała się, gdy kilka dni temu zaprezentowano wzór nowych legitymacji związku. Harcerze mocno się zdziwili, gdy spostrzegli, że obok logo ZHP na plastikowym prostokąciku znalazły się dwa inne - operatora płatności elektronicznych Visa oraz mBanku.

Okazało się, że władze ZHP zawarły porozumienie z bankiem na wyrobienie nowych, spersonalizowanych legitymacji z funkcją karty prepaidowej. W tym celu bankowi udostępniono dane członków związku, wpisane do elektronicznej ewidencji.

Harcerze twierdzą, że udostępnienie na zewnątrz danych członków ZHP może być wręcz niebezpieczne. Wystarczy zdać sobie sprawę, że w szeregach związku są osoby, które pełnią służbę wojskową np. w Afganistanie.

ZHP nie poczuwa się do winy

Związek odpiera zarzuty się, twierdząc, że za pomocą tych danych nie można szybko zidentyfikować członków ZHP, nie wykonując dodatkowych czynności, do których osoba z zewnątrz nie jest uprawniona. A więc nie są one danymi osobowymi w myśl ustawy o ochronie danych osobowych. Tłumaczy też, że po naniesieniu na karty dane zostały wymazane z zasobów informatycznych banku. Dlatego, zdaniem ZHP, zgoda członków nie była potrzebna.

Inne zdanie ma GIODO - według niego taka zgoda była konieczna. A o dlatego, że wszelkie informacje, które pozwalają nawet pośrednio kogoś zidentyfikować, są zaliczane do kategorii danych osobowych. W dodatku, jeśli sprawa dotyczy harcerzy poniżej 16. roku życia, na przetwarzanie i udostępnianie danych potrzebna jest zgoda opiekunów.