2300 kobiet w ciąży, 108 urodzonych już maluchów - to bilans rządowego programu refundacji in vitro - donosi "Metro". 1 lipca minie rok od uruchomienia programu.

Ministerstwo Zdrowia przydzieliło już pieniądze na realizację programu w kolejnych dwóch latach. 170 mln zł powędruje do 31 klinik. Nie wszystkim podoba się jednak sposób, w jaki środki zostały rozdysponowane.

Związek Polskich Ośrodków Leczenia Niepłodności i Wspomaganego Rozrodu (skupia 21 klinik) zarzuca ministerstwu m.in. stosowanie niejasnych kryteriów przy podziale środków. Według związku, z niewiadomego powodu jedne placówki dostały więcej, inne mniej. Związek domaga się ponownego przeprowadzenia konkursu i nowego podziału środków.

Z bezpłatnego in vitro mogą skorzystać pary ze zdiagnozowaną niepłodnością lub które udokumentują, że leczenie niepłodności w ostatnich 12 miesiącach nie przyniosło efektów. Kobieta nie może mieć więcej niż 40 lat. Za cykl leczenia jednej pary rząd płaci klinice 7,5 tys. zł (na razie z własnej kieszeni trzeba zapłacić za leki potrzebne do stymulacji hormonalnej - średnio około 3 tys. zł).

(edbie)