Bill Clinton daje Ehudowi Barakowi i Jaserowi Arafatowi jeszcze tylko jeden dzień na podpisanie porozumienia pokojowego w Camp David. Amerykański prezydent chce, aby nastąpiło to do środy. Wtedy bowiem Clinton wybiera się do Japonii na szczyt grupy G-8.

Los porozumienia pokojowego może się jednak ważyć nie w Camp David, ale na ulicach miast Izraela. Kolejny dzień z rzędu trwają demonstracje Izraelczyków i Palestyńczyków, zarówno tych niechętnych układowi pokojowemu, jak i opowiadających się za podpisaniem porozumienia. Na ulice miast Strefy Gazy wyszło w poniedziałek kilka tysięcy Palestyńczyków. Pokojowy marsz ma wesprzeć argumenty ich negocjatorów w Camp David. Chodzi przede wszystkim o nierozwiązaną kwestię Palestyńskich więźniów przetrzymywanych w izraelskich więzieniach. "Nie będzie pokoju, póki nie opusztoszeją więzienia" - taki transparent niesiono na czele pochodu w Gazie.

"Wysłaliśmy dziś list do Camp David. Napisaliśmy, że jesteśmy za pokojem, ale musi on zagwarantować powrót do domów wszystkich więźniów i uchodźców" -powiedział Abdel Razeq, palestyński minister do spraw więźniów, który uczestniczył w demonstracji. W Izraelskich więzieniach przebywa jeszcze co najmniej tysiąc sześciuset Palestyńskich więźniów. Arafat stara się również w Camp David uzyskać zgodę na powrót blisko czterech milionów Arabów, wypędzonych ze swoich domów w Palestynie po wojnie z Izraelem w 1948 roku.

Tymczasem rokowania pokojowe w Camp David weszły w kolejną fazę. Izrael jest gotów oddać większość Zachodniego Brzegu Jordanu w zamian za rezygnację roszczeń Palestyńczyków do wschodniej Jerozolimy. W siódmym dniu rozmów premier Ehud Barak zaproponował Jaserowi Arafatowi, że Izrael wycofa się z 95 procent okupowanych ziem nad Jordanem. Państwo Żydowskie chciałoby jednak w sprawować władzę nad całą Jerozolimą. Palestyńczycy domagają się, by oddać im pod kontrolę wschodnią część tego miasta. Oba kraje zamierzają utworzyć w Jerozolimie swoje stolice. Wysocy przedstawiciela Autonomii Palestyńskiej twierdzą, że Arafat nie może pójść na takie ustępstwa.

Czas jednak biegnie nieubłaganie. Gospodarz rozmów pokojowych, Bill Clinton, zamierza zmusić przywódców obu narodów, by jak najszybciej porozumieli się choćby w kilku spornych kwestiach. Chciałby się bowiem pojawić na japońskim szczycie G-8 jako zwycięski negocjator pokoju na Bliskim Wschodzie.

05:55