Minister zdrowia chce pełnej władzy nad systemem opieki zdrowotnej. Zapowiada karanie lekarzy za to, że za rzadko wykrywają raka - pisze środowa "Gazeta Wyborcza".

Gazeta przypomina, że rząd przyjął we wtorek tzw. pakiet antykolejkowy i przypomina, że zmiany zaproponowane w nowelizacji ustawy zdrowotnej dotyczą jednak nie tylko zniesienia kolejek dla chorych na raka, ale także zapowiadanej od dwóch lat reformy NFZ.

Tyle że zamiast obiecywanej decentralizacji większej samodzielności dla oddziałów funduszu zapowiada się zmiana w odwrotnym kierunku - wszystkie ważne decyzje będą zależały od ministra, a NFZ będzie tylko od tego, by za nie płacić - pisze "Wyborcza".

Dziennik podkreśla, że pakiet antykolejkowy zakłada, że będziemy mogli zapisać się do kolejki tylko w jednym miejscu. Jeśli nie pokażemy w ciągu dwóch tygodni oryginału skierowania, zostaniemy wykreśleni. Jeśli nie zgłosimy się w terminie na badanie lub zabieg - wypadniemy z kolejki. Będziemy musieli czekać od nowa, nawet jeśli będzie to miało trwać kilka lat.

"Wyborcza" podkreśla również, że pacjenci z podejrzeniem nowotworu dostaną od lekarza rodzinnego tzw. zieloną kartę. Dzięki niej nie będą musieli czekać na tomografię, rezonans czy inne badania potrzebne do diagnozy. Karty będą miały niepowtarzalne numery, tak jak teraz recepty. Ma to zapobiec ich fałszowaniu. Ministerstwo boi się też masowego wydawania "zielonych kart" wszystkim, którzy tylko nie zechcą czekać w kolejkach. Dlatego karty będą wydawać wyłącznie lekarze, którzy "osiągną minimalny wskaźnik rozpoznawania nowotworów" - czytamy w" gazecie.

Nie chcemy, żeby lekarze masowo wysyłali chorych na badania. Dlatego na 15 skierowanych pacjentów co najmniej jeden musi mieć raka - tłumaczy wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Dziennik donosi, że jeśli lekarz straci prawo do wydania "zielonej karty", a jednak ją da choremu, u którego będzie podejrzewał raka, to NFZ nałoży na niego karę finansową - 2 proc. wartości całego kontraktu.

Takie rozwiązanie budzi sprzeciw, m.in. lekarzy rodzinnych. Były prezes NFZ Andrzej Sośnierz twierdzi: Lekarze ze strachu przed karą pieniężną albo odebraniem prawa do wydawania zielonych kart poczekają, aż objawy u chorego będą wyraźniej wskazywały na raka. To opóźni diagnozę, zamiast ją przyspieszyć, i cały pakiet weźmie w łeb. 

Więcej na ten temat w najnowszej "Gazecie Wyborczej". Tam także znajdziecie następujące artykuły:

- Śmiech Ławrowa

- Platforma i PSL ratują IV RP