W Polsce udaje się ustalić tożsamość średnio co trzeciego sprawcy kradzieży. Ale w przypadku kieszonkowców sukcesem kończy się najwyżej kilka procent spraw - donosi "Rzeczpospolita".

Zobacz również:

Według danych Komendy Głównej Policji, w ubiegłym roku w całym kraju dokonano 4085 kradzieży kieszonkowych, które były przestępstwem, co oznacza, że ofiary straciły rzeczy warte co najmniej 250 zł. Tylko w 55 przypadkach - to mniej więcej 2 procent - ujęto i oskarżono sprawców. W pozostałych sprawach ich nie wykryto.

Policjanci podkreślają, że kieszonkowcy są nieuchwytni, bo takie kradzieże trudno udowodnić. Tutaj sprawcę trzeba złapać za rękę, na gorącym uczynku - wyjaśnia Bogdan Krzyszczak z Komendy Stołecznej Policji. Jak dodaje, nawet jeśli na nagraniu monitoringu można rozpoznać znanego policji złodzieja, to jeśli nie sięga akurat ręką do cudzej torebki, nie ma dowodu, że to on ukradł.

Sposobem na kieszonkowców są np. wmieszani w tłum policjanci ubrani po cywilnemu. Jak mówi Krzyszczak, między innymi dzięki nim w ciągu pięciu lat udało się w stolicy ograniczyć liczbę kradzieży kieszonkowych o blisko połowę.

(edbie)