"To był skok na głęboką wodę" – tak o swoim reżyserskim debiucie mówi w rozmowie z RMF MAXX Gabriela Muskała. Jej film "Błazny" walczy o 100 tys. złotych w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA. Z aktorką, dramatopisarką, a teraz także reżyserką rozmawiała Kinga Nyga-Chwalińska.

"Temat aktorstwa jest ze mną od ponad 30 lat"

Gabriela Muskała to uznana aktora teatralna i filmowa. Ma też na swoim koncie sztuki teatralne pisane razem z siostrą Moniką pod pseudonimem Amanita Muskaria. Swój reżyserski debiut - film "Błazny" - poświęciła opowieści o aktorstwie.

To jest temat, który jest mi najbliższy poza rodziną, jest gigantyczną częścią mojego życia, a nie wyobrażam sobie, żeby robić film czy spektakl o czymś, co jest mi obce - mówi artystka w rozmowie z Kingą Nygą-Chwalińską, dziennikarką RMF MAXX. Temat aktorstwa jest ze mną od ponad 30 lat. Ciągle mnie tak samo pasjonuje, ciągle odkrywam jakieś nowe, fascynujące zakamarki. Myślę, że mam bardzo dużo do powiedzenia w tej kwestii. To jest temat-rzeka, o którym można zrobić wiele filmów. Bardzo się dziwię, że tak jak o miłości, o wojnie, o wielu tematach powstało tysiące filmów, tak o aktorstwie niewiele - dodaje.

Akcja "Błaznów" dzieje się w łódzkiej filmówce. Studenci Wydziału Aktorskiego przygotowują się do dyplomu. Film z ich udziałem ma nakręcić znany reżyser. To wyzwala w nich ambicję, rywalizację, a gra o rolę przeradza się w grę o wszystko.

W obsadzie "Błaznów" są m.in. Sebastian Dela, Jan Łuć, Magdalena Dwurzyńska, Justyna Litwic i Szymon Kukla. Gabriela Muskała odpowiada nie tylko za reżyserię, ale jest także autorką scenariusza. 

Dwójka aktorów z filmu "Błazny": Sebastian Dela i Magdalena Dwurzyńska - otrzymała nominacje do przyznawanej na festiwalu Mastercard OFF CAMERA nagrody Mastercard Rising Star za najlepszy debiut w filmie pełnometrażowym. 

"Dostałam ogromną dozę zaufania"

"Błazny" to siódmy pełnometrażowy filmowy dyplom Wydziału Aktorskiego łódzkiej filmówki.

Propozycję zrobienia filmu ze studentami dostałam od Mariusza Grzegorzka - ówczesnego rektora szkoły filmowej w Łodzi. Przyjęłam ją, mimo strachu, bo przecież reżyseria filmu  - od razu pełnometrażowego -  to jest skok na głęboką wodę - wspomina Muskała.

Reżyserzy, nawet po szkole filmowej, zaczynają od krótkich metraży: od 10-minutowego filmu, 15-minutowego, półgodzinnego i dopiero później - jeżeli się powiedzie - dostają możliwość zrobienia pełnego metrażu. Ja dostałam ogromną dozę zaufania ze strony, nie tylko Mariusza (Grzegorzka - przyp. red.), ale też szkoły filmowej, która ten film produkowała - podkreśla aktorka.

"Piękny, ale cholernie ciężki zawód"

Muskała pamięta wiele rozmów z osobami niezwiązanymi z filmem czy teatrem, które z przekonaniem wygłaszały tezy, że aktorstwo to super zawód: by zarobić, wystarczy potańczyć, pośpiewać czy zrobić głupią minę. Reżyserka "Błaznów" chciała swoim filmem opowiedzieć o tym, jak bardzo mylne jest to wyobrażenie.

To piękny, ale ciężki, cholernie ciężki zawód. Wyniszczający psychikę, ale jednocześnie fascynujący i jeżeli nas kocha tak, jak my go kochamy, to przy nim trwamy - opowiada w rozmowie z dziennikarką RMF MAXX.

Gabriela Muskała pracowała w łódzkiej filmówce, gdy wybuchła afera mobbingowa. O nadużyciach opowiedziała absolwentka tej uczelni Anna Poliga, a swoimi przeżyciami podzieliły się również inne osoby. Temat przemocy i nadużyć pojawia się również w "Błaznach".

Nic nie jest w tym zawodzie czarno-białe. To jest nadrzędna sprawa w całej opowieści o przemocowości. Rewolucja rządzi się swoimi prawami i albo jesteś po tej stronie, albo idziesz na stos, ale w tym zawodzie nic nie jest czarno-białe - tłumaczy aktorka. 

Ja o tym wielokrotnie mówiłam, że zawód aktora to zawód w samej swojej definicji przemocowy, autoprzemocowy. Wystarczy, że przemielają nas nasze role. Kiedy gramy kobietę, którą gwałcą na wojnie, a wcześniej wymordowali jej na oczach rodzinę, to nie możemy tego zagrać ot tak sobie. Trzeba obciążyć się cierpieniem takich kobiet i to wystarczy. Nie trzeba przemocowości, by nas przez to przeprowadzić - zwraca uwagę. 

Przemoc w sztuce jest czymś bardzo, bardzo złym i kompletnie niepotrzebnym - podkreśla Muskała. Artystka zadbała o komfort młodych ludzi, którzy występują w jej reżyserskim debiucie.

Chciałabym, żeby taki komfort pracy mieli również przy następnych swoich projektach. Mieli dużo czasu, by zbudować swoje role. Najpierw było kilka miesięcy improwizacji, ten temat był ciągle gdzieś omawiany, a gdy otrzymali role - w bezpieczny i świadomy sposób mogli nimi żyć. Było parę scen bardzo trudnych, które im napisałam i w których poprosiłam o pomoc coacha aktorskiego - Anię Skorupę, która pomogła im te trudne sceny przejść - wspomina Muskała.

"Błazny" to debiut reżyserski aktorki, ale są już plany na kolejne filmy.

Boję się głośno o tym mówić, ale myślę o tryptyku, którego tematem będzie aktorstwo - zdradza Muskała. 

"Od początku czułam, że aktorstwo może być sztuką"

Gabriela Muskała urodziła się 11 czerwca 1969 roku. Dzieciństwo spędziła w Kotlinie Kłodzkiej w miejscowości Ołdrzychowice Kłodzkie. W jej rodzinie nie było tradycji aktorskich, a decyzję o zastaniu aktorką traktuje trochę w kategoriach przeznaczenia.

Miałam 12 lat, mieszkaliśmy na wsi. W rodzinie były tradycje lekarskie, nauczycielskie, ale nie aktorskie, więc to tak po prostu spadło z nieba. Inaczej nie mogę tego ująć - opowiada artystka.

Myślę, że wiele dziewczynek chce być księżniczkami, a aktorki są księżniczkami, bo się przebierają w piękne stroje. U mnie to w ogóle nie było z tym związane. Ja od razu czułam, że chcę być aktorką, bo chcę wcielać się w różne postacie, chce się przepoczwarzać. Od początku czułam, że aktorstwo może być sztuką. Nigdy nie myślałam o tym, że chcę być na okładkach i być gwiazdą, w ogóle mi nie o to chodziło. Chciałam grać - podkreśla Muskała.

Autor: Kinga Nyga-Chwalińska