Setki holenderskich i niemieckich ratowników przeszukują zgliszcza domów w Enschede, zrównanych z ziemią przez potężną eksplozję w fabryce fajerwerków. Według najnowszych danych, zginęło tam co najmiej 20 osób, a ponad 560 zostało rannych.

Są to jednak wciąż jedynie przybliżone informacje - nie wiadomo, ilu ludzi znajduje się pod gruzami. Prawie setka poszkodowanych trafiła do szpitali, jedenastu z nich pozostaje na oddziale intensywnej terapii. Kilkunastu ciał wciąż nie udało się zidentyfikować. Holenderski premier Wim Kok osobiście zlecił rozpoczęcie śledztwa, mającego ustalić, co było przyczyną tragedii. Dwaj właściciele feralnej fabryki oddali się do dyspozycji prowadzących dochodzenie.

Eksplozja, która wydarzyła się przedwczoraj po południu, zniszczyła budynki w promieniu czterystu metrów od fabryki. W sumie w gruzach legło prawie czterysta domów, a tysiąc zostało mniej lub bardziej uszkodzonych. Ich lokatorów ewakuowano.

Wiadomości RMF FM 01:45