Unia Europejska po rozszerzeniu będzie bardziej sprawiedliwa, ponieważ prawo do życia w pokoju, w dobrobycie i stanowienia o swoim losie będzie przysługiwało całej Europie, a nie połowie Europy – uważa gość Faktów RMF Jacek Saryusz-Wolski. Były minister ds. europejskich dodaje: sądzę, że to będzie lepsza Unia.

Tomasz Skory: Historycznego znaczenia tego, co się stanie dzisiaj w Atenach nie da się zakwestionować. Nie sądzi pan jednak, że Polska wykazuje pewną nadmierną gorliwość w traktowaniu tego szczytu?

Jacek Saryusz-Wolski: On rzeczywiście ma wymiar historyczny, natomiast chodzi o to, żeby ten bardzo szczególny moment Polacy zrozumieli jako początek nowego raczej, niż jako festyn, czy początek jakiejś zabawy. Tak naprawdę w tej chwili zaczynają się dla nas bardzo poważne sprawy.

Tomasz Skory: Zaczynają się dla nas bardzo poważne sprawy i stąd właśnie tak liczna delegacja polska w Atenach? Podpis pod dokumentem mają złożyć premier i minister spraw zagranicznych, a my wysyłamy tam i wicepremierów, i prezydenta...

Jacek Saryusz-Wolski: Ja byłbym bardziej pobłażliwy. To jest taka historyczna chwila, kiedy wszyscy, którzy mogą, chcą przy tym być. To jest bardzo ludzkie.

Tomasz Skory: Nawet komisja śledcza dzisiaj zawiesza swoją pracę wcześniej.

Jacek Saryusz-Wolski: Byłoby niedobrze gdyby jedno na drugie się nakładało. Mogłoby to rodzić złe skojarzenia.

Tomasz Skory: Doniesienia z Aten sąsiadują w gazetach z doniesieniami o tym, że rząd traci poparcie. Nie sądzi pan, że to głód sukcesu popycha, prócz premiera Millera, także premiera Kołodkę, premiera Pola do Aten, żeby się ogrzać w unijnym słoneczku?

Jacek Saryusz-Wolski: Sam głód sukcesu, o ile chodzi o sukces dla kraju, nie jest zły, a ten podpis składają w imieniu Rzeczpospolitej, a nie w swoim własnym. Natomiast nie jest dobrze, że w takiej atmosferze nienajlepszej dla rządu i rządzenia ten podpis składamy. Ale na to nie ma już wpływu.

Tomasz Skory: Pytam o tę nadgorliwość m.in. dlatego, że ten właśnie rząd miał przygotować wczoraj bilans zysków i strat, związanych z wejściem do Unii, ale nie zdążył, bo członkowie rządu musieli jechać podpisywać ten traktat. To dosyć znamienne.

Jacek Saryusz-Wolski: Wiem, że taki dokument jest przygotowywany i on jest bardzo ważny, szkoda rzeczywiście, że w taki symboliczny sposób nie został on dopięty przed szczytem.

Tomasz Skory: I to z takiego symbolicznego powodu.

Jacek Saryusz-Wolski: Nie wiem czy rzeczywiście tak było, że zabrakło pół godziny czasu.

Tomasz Skory: Można się zastanawiać czy kraje Unii Europejskiej zdominowane przez wpływy Francji, Niemiec przyjmą Polskę z otwartymi ramionami: nasze stanowisko ws. Iraku, poparcie dla USA karze nas traktować trochę jak piątą amerykańską kolumnę w Europie?

Jacek Saryusz-Wolski: To nie jest tak, że dwa, trzy największe kraje mogą dyktować co robi Unia, bo ona jest dzisiaj „15-osobowa”, a jutro będzie zawierała 25 krajów. Po drugie dzisiaj, już po finale irackim, racje dużo wyraźniej rysują się po stronie m.in. Polski i nie sądzę, żeby to długo trwało. Pewne urazy miną, natomiast musimy nie zapominać, że naszym punktem odniesienia głównym - i w sensie politycznym, i w gospodarczym - jest Unia Europejska.

Tomasz Skory: Czy istnieje zagrożenie ratyfikacji Traktatu Akcesyjnego przez dotychczasowe państwa członkowskie?

Jacek Saryusz-Wolski: Sądzę, że nie. Lepiej jednak dmuchać na zimne. Były takie obawy, że we Francji mogłoby być referendum, wtedy wiadomo, że byłoby ono negatywne. Chciałbym wierzyć, że nie będzie takiego zagrożenia, a jest to w tej chwili rola przywódców krajów Piętnastki, żeby ten proces doprowadzić szczęśliwie do końca.

Tomasz Skory: Dzisiaj Unia Europejska to 15 krajów, za nieco ponad rok będzie ich 25. Jaka to będzie Unia? Wyobraża pan sobie ten twór.

Jacek Saryusz-Wolski: Ja sądzę, że ta Unia będzie wbrew temu, co się mówi, wbrew obawom zachodniej części Europy - które notabene spowodowały, że ten proces będzie trwał 15 lat zamiast 10 lat, jak miało być początkowo – okaże się, że ta Unia jest dużo bardziej kompletna, dużo bardziej spójna niż wcześniej. Ta Europa tkwiła w nazwie, natomiast to było pół Europy. I to pół Europy - w momencie, kiedy padły mury w Europie – dłużej trwać nie mogło. Szkoda, że trwało to tak długo, że zabrało to tyle czasu, natomiast sądzę, że to będzie lepsza Unia.

Tomasz Skory: Nie sądzi pan, że to będzie Unia bardziej zróżnicowana pod względem poziomu rozwoju, a zatem bardziej niesprawiedliwa?

Jacek Saryusz-Wolski: Sądzę, że ona będzie bardziej zróżnicowana, tak, jak zróżnicowana jest Europa, natomiast będzie bardziej sprawiedliwa, ponieważ prawo do życia w pokoju, w dobrobycie i stanowienia o swoim losie będzie przysługiwało całej Europie, a nie połowie Europy. Te wszystkie krzywdy, i poczucie krzywd, które są wynikiem jałtańskiego podziału Europy, a wcześniej także innych historycznych przypadków, np. Monachium 1938, te wszystkie rany się zabliźnią.

Tomasz Skory: Czy istnieje polska wizja nowej Europy?

Jacek Saryusz-Wolski: I tak, i nie. Nie ma jednej wizji Europy w takim samym sensie, jak nie ma jednej wizji niemieckiej, francuskiej, włoskiej czy hiszpańskiej, natomiast pewne akcenty już w tej chwili zaczynają się wyłaniać. Wydaje mi się, że ten polski sposób patrzenia na Europę, to jest Europa, która jest solidarna i która nawzajem sobie pomaga w trudnych chwilach zarówno ekonomicznie, jak i politycznie. Ponadto wydaje mi się, że my wnosimy do Unii Europejskiej pewien rodzaj wrażliwości na człowieka, na jego krzywdę, na naruszanie praw człowieka, na to wszystko, co przez tyle dziesięcioleci przechodziliśmy.