Pogromca gołębi czyli jastrząb - który ma wypłoszyć skrzydlatych mieszkańców podziemnej kolejki w stolicy, pojawił się dzisiaj na stacji metro Stokłosy. Poprzednie metody - czyli emitowanie dźwięków o bardzo wysokiej częstotliwości - nie przyniosły efektu. Gołębie przyzwyczaiły się do dzwięków i wróciły do metra.
Nowa metoda ma być skuteczniejsza. Bo dla warszawskiego metra jastrząb to coś więcej niż tylko ostatnia deska ratunku - to także ostatnie skrzydła ratunku.
Aby zrozumieć tę determinację władz metra proponuję przenieść się kilka lat wstecz (wcale nie tak dawno), kiedy rozpoczęto budowę pierwszej i jak niestety jedynej linii metra w Polsce.
"Na początku był gołąb.
A wiadomo, gołąb był w metrze.
I gołąb zadomowił się w metrze.
On był na początku metra.
Wszystko przez niego się stało, mówią mi w metrze...
Bo gdyby nie gołąb - to przecież robotnicy, którzy budują metro nie dokarmiliby go. A tak, za każdym razem kiedy na budowanej stacji pojawiał się gołąb - robotnicy nie mieli wyjścia. Musieli go dokarmić. Szybko okazało się, że w pobliżu jest więcej takich ptaków.
Z roku na rok, gołębi przybywało. Zdarzało się, że sami mieszkańcy dokarmiali gołębie i to nawet rozrzucając okruchy chleba na stacji metra!
Kiedy kilka lat temu metro warszawskie wypowiedziało wojnę gołębiom - okazało się - że ptaków ze stacji wypłoszyć się po prostu nie da.
Dlatego metro warszawskie sięgnęło po swoją najtajniejszą broń. Drapieżnego i groźnie wyglądającego Jestrzębia. Jak jednak zapewnia sokolnik Piotr Zadworny - obejdzie się bez rozlewu krwi. Może skończyć się zawałem ptaków o gołębim sercu. Bo jastrząb ma odstraszać. Sam widziałem jak jeden z wypłaszanych niemal z piskiem skrzydeł zawrócił w powietrzu i z prędkością niemal światła poleciał do wyjścia.
Niech jednak głowa nie boli tego kto martwi się o gołębie. Ptaki mają coś w rodzaju instynktu samozachowawczego i poza stacją metra sobie z pewnością poradzą.
Chociaż jakby się tak przyjrzeć gołębiom, to w przeciwieństwie do jastrzębi ( i jak niektórzy mówią, także wróbli) gołębie zachowują się tak jakby miały raczej ptasie móżdżki.
Właściciel jastrzębia przekonuje, że to bardzo posłuszny ale delikatny drapieżnik - co widać na załączonym obrazku
No cóż. Lepszy Wróbel w radiu niż gołąb w metrze.