Niemiecki minister zdrowia Hermann Groehe chce zmienić przepisy regulujące dostęp do tzw. pigułek "po". Środki zapobiegające zapłodnieniu mają być zgodnie z unijnym zaleceniem dostępne w aptekach bez recepty.

Do tej pory minister był za utrzymaniem przepisów mówiących o tym, że pigułki mają być wydawane tylko na receptę i po uprzednim udzieleniu porady przez lekarza - donosi dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Zmienił zdanie po tym jak Europejska Agencja Lekarstw zaleciła zniesienie recept na preparat "Ellaone". Prawdopodobnie spowoduje to zmianę unijnych przepisów. Niemiecki minister Hermann Groehe zasugerował, że w takim przypadku zniesie obowiązek wypisywania recepty zarówno na "Ellaone", jak i na drugi środek tego rodzaju "Pidana". Resort chce jednak zobowiązać aptekarzy do udzielania porad pacjentkom nabywającym pigułkę "po" stosowaną w ciągu 72 godzin po stosunku, żeby zapobiec zapłodnieniu.

Politycy podzieleni

Ekspert CDU ds. ochrony zdrowia Jens Spahn opowiedział się za wprowadzeniem "wyczerpujących i udokumentowanych" porad w aptekach. Deputowany do Bundestagu ostrzegł przed niebezpieczeństwem nadużywania specyfików przez niepełnoletnie dziewczęta. Pigułka +po+ jest lekarstwem mającym poważne skutki. Mamy prawo chronić przed nimi osoby nieletnie. Tak samo postępujemy w przypadku alkoholu - wyjaśnił niemiecki chadek.

Z badań Federalnej Centrali ds. Informacji o Zdrowiu wynika, że 13 proc. dorosłych kobiet brało co najmniej raz takie środki.

Na rynku niemieckim dostępne są dwa preparaty zapobiegające zapłodnieniu po stosunku. W przypadku nowszego środka - "Ellaone" decyzję o zniesieniu obowiązku wypisywania recept podejmuje UE, w przypadku starszego środka "Pidana" decyzja należy do niemieckiego ministra zdrowia - wyjaśnia niemiecka prasa. Związki lekarskie podeszły z dużą rezerwą do ewentualnej zmiany przepisów. Ich zdaniem obecny system - uzależniający wydanie pigułki "po" od recepty - zdał egzamin.