Przed opolskim sądem grodzkim stanie właściciel czworonoga z Opola. Pies jest podobny do jamnika, nie ma zębów, ledwo chodzi i jest bardzo schorowany. Mimo to strażnik miejski uznał, że pies może być groźny, bo był wyprowadzony na dwór bez smyczy i kagańca.

Pan Marcin zastanawia się, jak jego schorowany przyjaciel mógłby zrobić komuś krzywdę. Faktycznie pies jest bezzębny, ślepy na jedno oko, ma artretyzm i guza wątroby - mówi właściciel zwierzaka. Bez zębów czy z zębami, kaleki czy zdrów, prawo jest prawem - strażnicy twardo obstają przy swoim.

Przepisy w tym zakresie wyraźnie mówią, że należy zachować środki ostrożności. Pies musi być albo w kagańcu albo na smyczy. Strażnik nie jest weterynarzem i będąc na miejscu widocznie uznał, że zostało popełnione wykroczenie - uważa Jan Piotrowski, komendant Straży Miejskiej w Opolu.

Właściciel psa dziwi się i mówi, że jest to kpina z powagi sądu: Z drugiej strony jest to niezbyt rozumne korzystanie przez niektórych strażników z uprawnień - twierdzi. A strażnicy odpowiadają: Co najmniej 70-80 procent pogryzień przez psy w Opolu, to nie pogryzienia przez psy duże, tylko przez psy małe - mówi komendant. Nawet przez te bezzębne...?

Tak czy inaczej, pan Marcin zapowiedział, że stawi się przed sądem. Jestem zdyscyplinowanym człowiekiem i wezwany będę przed sądem - mówi. Jak widać, niezwykle zdyscyplinowani są też opolscy strażnicy miejscy, w końcu prawo jest równe dla nawet dla bezzębnych bestii, a oni są Strażnikami Prawa.

18:15