Dwóch Polaków, Polka i Ukrainiec stają dziś przed berlińskim sądem oskarżeni o handel kobietami z Europy Wschodniej, które trafiały do Niemiec jako prostytutki. Proces ma się zakończyć w połowie stycznia przyszłego roku.

Niemiecka prokuratura udowodniła, że do Niemiec trafiło 15 kobiet w wieku od 20 do 25 lat; pochodziły z Polski i Ukrainy. Pracowały jako prostytutki; wynajmowano je na telefon. Poszkodowane bardzo często były szantażowane przez oskarżoną Polkę, która pełniła rolę tłumaczki oraz pośredniczki między członkami bandy a klientami.

W całej sprawie wymienia się także nazwisko Michaela Friedmana, który miał kontakty z polsko-ukraińską grupą. Po całej aferze zrezygnował z wszelkich oficjalnych stanowisk; był wiceprzewodniczącym Rady Żydów w Niemczech oraz prezenterem w telewizji publicznej. Jednak - jak dziś powiedział sędzia prowadzący sprawę - nie będzie on przesłuchiwany w sprawie jako świadek.

Polsko-ukraińska banda sprzedawała także kobiety. Jeden z klientów zakochany w kobiecie pracującej jako prostytutka miał zapłacić za jej uwolnieni 25 tys. euro

11:45