Ponad stu mieszkańców bloku na warszawskiej Woli wróciło już do domów. Ewakuowano ich, po tym jak w jednym z mieszkań znaleziono dwie bomby. Mężczyzna, który wynajmował to mieszkanie został w nocy zastrzelony. Pochodzący z Ukrainy Albert P. zginął od serii kilkunastu strzałów, oddanych w jego kierunku.

Bomby zostały już usunięte z budynku. Z okna z drugiego piętra mieszkania ładunki zostały spuszczone do specjalnego pojemnika i przewiezione na poligon w Kazuniu. Tam zdetonują je saperzy. Mieszkańcy wrócili już do swoich domów, wciąż jednak nie mogą uwierzyć, że mieszkali obok niebezpiecznego przestępcy. "To był bardzo cichy facet, spokojny, grzeczny" – mówiła o Albercie P., jego sąsiadka. 30-letni Albert P. został zastrzelony dziś w nocy na warszawskiej Woli. "Mężczyzna został trafiony kilkanaście razu z broni krótkiej" - powiedział Andrzej Browarek z Komendy Stołecznej Policji. Na razie nie wiadomo, kto zastrzelił Ukraińca, który jak się okazuje nie był takim "cichym, spokojnym, grzecznym facetem". Policja podejrzewa go o zastrzelenie innego gangstera w Ciecierzynie pod Lublinem. Listy gończe za Albertem P. zostały rozesłane półtorej roku temu. Jednak w czasie ich rozsyłania mężczyzna mieszkał już w Warszawie i trudnił się przede wszystkim napadami. Do tego zresztą służył mu znaleziony w mieszkaniu mundur policyjny. Jak dodaje Dariusz Janas, rzecznik stołecznej policji, nie tylko mundur, ale i inne elementy wyposażenia policji. Dzisiejszej nocy wyszedł na spacer ze swoim psem. Zginął w pobliżu okolicznych garaży. W mieszkaniu 22-latka policja znalazła także między innymi cztery pistolety, granaty.

foto RMF FM

13:00