Najwcześniej w poniedziałek będzie znany raport po kontroli przeprowadzonej w Areszcie Śledczym w Krasnymstawie. We wtorek wieczorem w celi powiesił się tam 36-letni Radosław K., podejrzany o spowodowanie katastrofy drogowej, w której ranne zostały dzieci. Sprawę bada też prokuratura.

Podstawowe pytania to, dlaczego mężczyzna był sam w celi i jak to możliwe, że psycholog i pedagog nie poznali się podczas badania, że mężczyzna chce popełnić samobójstwo? Mężczyzna zaczepiony przez dziennikarzy podczas doprowadzania do prokuratury publicznie wygłaszał, że „nie chce żyć”

Trudno oceniać sytuację z zewnątrz - na początek rozmowy zastrzegł psychiatra Dariusz Malicki ze szpitala neuropsychiatrycznego w Lublinie. Psycholog i pedagog mogli się nie poznać, ponieważ w chwili badania mężczyzna mógł być wyciszony, nie wyrażać żadnych myśli - uważa Malicki. Wszystko zależy od momentu, w którym wykonano badanie. Zazwyczaj po agresji, wzburzeniu przychodzi uspokojenie. Niemniej jednak to, że publicznie wypowiadał, że nie chce żyć, było sygnałem alarmowym. Psychiatra powinien taki sygnał wziąć pod uwagę.

Druga kwestia, dlaczego mężczyznę osadzono samego w celi? Służba Więzienna tłumaczy, że był sam, ponieważ w tym momencie w areszcie nie było innego recydywisty. Nie można go było osadzić z osobą dotychczas niekaraną tak mówią przepisy służby więziennej - usłyszałem od mjr Luizy Sałapy - rzeczniczki SW. Postąpiono zgodnie z regulaminem, to jednak rozstrzygnie pracująca w Krasnymstawie komisja - usłyszałem.

Mimo wszystko zostawienie mężczyzny samego w celi mogło być największym błędem i bezpośrednim bodźcem do tragedii. Zapytałem doktora Malickiego o tę kwestię. Nie wiem, jakie tam mieli warunki, ale towarzystwo innej osoby, bądź osób w takich sytuacjach na pewno mogłoby pomóc. Gdyby widziały, że próbuje się zabić przypuszczam, że by zareagowały. Mogliby porozmawiać, rozładować nieco napięcie. To jedna z form zapobiegania samobójstwom, nie zostawianie takiej osoby samej ze swoimi myślami, czy emocjami.

Służba więzienna bada tę kwestię. Wiele wskazuje, więc na to, że postąpiono zgodnie z przepisami, ale wbrew zdrowemu rozsądkowi.