Samobójcze lotnicze ataki na budynki pełne cywilów, wykorzystanie wypełnionych pasażerami samolotów nie jako celu, ale narzędzia zmasowanego ataku. Determinizm terrorystów w wykonywaniu morderczej misji - wszystko to zdarzyło się we wtorek po raz pierwszy. Wszystko to zmusza specjalistów do sformułowania na nowo zasad zwalczania terroryzmu. Zmusza też do zastanowienia - jak w obliczu nowego typu zagrożeń zachowałaby się Polska. O tym jak wyglądają polskie procedury obrony przed atakiem podobnym do tego, jaki miał miejsce w Nowym Jorku i Waszyngtonie Tomasz Skory rozmawiał ze specjalistą Zarządzania Kryzysowego, byłym wiceministrem spraw wewnętrznych Wojciechem Brochwiczem:

Tomasz Skory: Chcąc nie chcąc jako kraj NATO Polska staje się stroną w wojnie z ludźmi, którzy nie dbają o życie innych ani swoje. Mamy sztaby antykryzysowe centra zarządzania kryzysowego, a jesteśmy gotowi według pana?

Wojciech Brochwicz: Wychodziliśmy z założenia, które okazały się słuszne w obliczu tej tragedii nowojorskiej, że nowoczesny sztab antykryzysowy musi być uniwersalny, tak aby w jednym punkcie państwa funkcjonował jeden zwarty system, jedno jądro, które jest w stanie przeanalizować wszystkie informacje i wydać dyspozycje swoim komórkom na terenie całego kraju. Takie komórki powstały w powiatach, gminach. Lokalne centra antykryzysowe zostały powołane i zupełnie nieźle wyposażone w sprzęt.

Tomasz Skory: Czy te centra antykryzysowe mają sposób na samolot porwany, który zmierza w stronę budynku użyteczności publicznej z ewidentnym samobójczym celem?

Wojciech Brochwicz: Obawiam się, że nie. Obawiam się, że to co zrobiłem przerosło wyobraźnię nie tylko naszą, ale i Amerykanów. Według mojej wiedzy tego typu zagrożenia jako właśnie typowo militarne obciążają odpowiedzialność Ministerstwa Obrony Narodowej – konkretnie wojsk, które patrolują naszą przestrzeń powietrzną i które w takim przypadku, wtargnięcia na obszar Polski, lub nieoczekiwanego zachowania się jakiegoś statku powietrznego na polskim obszarze podejmują reakcję.

Tomasz Skory: Jaka to jest reakcja?

Wojciech Brochwicz: Niestety obawiam się, że nie jest to reakcja na miarę tego co się stało.

Tomasz Skory: To znaczy?

Wojciech Brochwicz: Para dyżurna myśliwców ma przechwycić taki samolot.

Tomasz Skory: Co to znaczy?

Wojciech Brochwicz: Zmusić go do zmiany kursu i wylądowania tam gdzie mu się każe. Natomiast żadne polskie procedury nie przewidują możliwości zestrzelenia cywilnego samolotu. Nie ma takich procedur, nie ma takich możliwości.

Tomasz Skory: To oznacza, że jeśli samolot nie zostanie przechwycony to rozwali się o budynek użyteczności publicznej w którym jest masa ludzi.

Wojciech Brochwicz: Powiedzmy sobie otwarcie, takie przechwycenie jest właściwie niemożliwe w sytuacji, kiedy pilot takiego samolotu jest zdeterminowany, nie zależy mu na własnym życiu i prze do celu nie bacząc na żadne okoliczności. Można go wtedy albo zestrzelić, albo zrezygnować, dać sobie spokój z dalszą akcją.

Tomasz Skory: Myśli pan, że wojsko lotnicze byłoby stać na podjęcie decyzji samowolnej o zestrzeleniu samolotu, który zagraża komukolwiek, oprócz siebie samego?

Wojciech Brochwicz: Na pewno nie. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie byłoby ich stać na taką decyzję. Stać było kiedyś Rosjan na taką decyzję bardzo dramatyczną i w skutkach brzemienną, kiedy zestrzelili koreański samolot – jak państwo sobie zapewne przypominają. Do dziś jest to decyzja potępiana przez społeczność międzynarodową. Tego typu konsekwencji będą zawsze się bali wojskowi, mając do czynienia z cywilną maszyną, która zachowuje się dziwnie w powietrzu, nie reaguje na sygnały radiowe, na sygnały lecących obok myśliwców. Nigdy nie będzie pewności, co tam się dzieje na pokładzie i o co chodzi temu pilotowi. To wcale nie jest takie proste zestrzelić – podjąć taką decyzję, wziąć na siebie taką odpowiedzialność.

Tomasz Skory: Czyli jesteśmy niewolnikami własnego humanitaryzmu. Nie stać nas na podjęcie tego rodzaju decyzji, która mimo wszystko, mimo zabicia wielu osób, które są na pokładzie, ratuje życie ludzi, w których ten samolot może uderzyć.

Wojciech Brochwicz: Może nastąpi przewartościowanie, jak to wielokrotnie bywało w historii, bo został przekroczony pewien próg, kolejna bariera w naszej mentalności została złamana. Bo przecież cel uświęca środki, to zasada, którą uznawaliśmy za złą zasadę, za czarną zasadę.

Tomasz Skory: Teraz trzeba się nad tym zastanowić?

Wojciech Brochwicz: Być może w tej chwili ta tolerancja społeczności międzynarodowej dla zachowań drastycznych w obronie przed wartością większego rzędu, to działanie w kontratypie władz państwowych będzie teraz bardziej elastyczne. Być może choć to eufemizm, jest tu zupełnie nie na miejscu ta elastyczność. Być może będzie po prostu przyzwolenie na bardziej radykalne reakcje, właśnie w obronie wartości wyższego rzędu, większej ilości istnień ludzkich niż ta liczba pasażerów na pokładzie samolotu.

Tomasz Skory: To czas pokaże jak się te sprawy przewartościują. Wszyscy musimy się zastanowić nad rewizją swoich poglądów, na humanitaryzm, na ratowanie życia ludzkiego.