Serwis społecznościowy twitter, w którym każdą wypowiedź trzeba zmieścić w 140 znakach działa od kilku lat i rozrasta się coraz bardziej. Używany przez dziennikarzy i polityków stał się medium najszybciej rozpowszechniającym informacje, służy też do kontaktów wyłącznie towarzyskich. Oto garść rad dla tych, którzy wahają się, czy na nim zaistnieć, bo jeszcze nie wiedzą, czy jest wspaniały, czy straszny, terrific czy terrible.

Kurs podstawowy:

Mechanizm

To prościutkie. Rejestrujesz się, podając adres mailowy i podając swój login, czyli pseudonim, pod którym Twoje wpisy zobaczą inni. Następnie pod tym identyfikatorem, poprzedzonym małpą "@" wchodzisz na twittera (w skrócie na TT) - i zaczynasz układanie swojego TimeLine (TL). TimeLine tworzą wiadomości od tych, których wpisy będziesz śledzić, czyli - followować. Termin nie najzręczniejszy, pochodzi jednak od przycisku funkcji "follow" (śledź), której używasz, kiedy natrafisz na osobę, której wpisów jesteś ciekaw. Odwrotnością "follow" jest naturalnie "unfollow", czyli rezygnacja ze śledzenia jej wpisów.

Wiadomości wysyłane przez osoby, które śledzisz - będą pojawiać się na Twoim TL, a Ty staniesz się "followersem" tych osób. Jeśli i one zaczną śledzić Ciebie - staną się Twoimi "followersami". I już. Od strony technicznej to niemal wszystko. Reszta jest grą rozsądku, zamiarów i możliwości, którą rozegrasz tak, jak zechcesz. Ty jesteś szefem swojego TimeLine i tylko Ty widzisz akurat taki zestaw wpisów. TimeLine'y innych osób zapewne częściowo pokrywają się z Twoim, ale rzadko są jednakowe, bo i te osoby same tworzą swoje TL.

Cel

Twitter jest świetnym narzędziem do komunikowania się, jeśli używa się go świadomie, tzn. wie się, do czego ma posłużyć. Jeśli używasz go jedynie do kontaktów ze znajomymi - followujesz tylko ich. Jeśli szukasz wpisów z konkretnej dziedziny, od przepisów kulinarnych przez sport po politykę i naukę - do odnalezienia piszących w tej dziedzinie używasz funkcji "szukaj", którą masz na pulpicie. Jeśli jakąś dziedzinę użytkownicy opisują regularnie, używają tzw "hashtagów", czyli haseł doklejonych do znaku "#". popularne hashtagi to np. #NoShit na oznaczenie czegoś niewiarygodnego, a prawdziwego, #SlowaNaOpak wyróżniające zabawne gry słów itp.

By "zaistnieć" i zostać przez grupę zauważonym - włączasz się w rozmowę używając funkcji "odpowiedź". W okienku Twojego wpisu pojawi się poprzedzona znakiem "@" nazwa konta tego, któremu odpowiadasz. Twoją odpowiedź zobaczy on i ci, którzy śledzą Twoje i jego konto. Odpowiadać możesz też kilku osobom. Tweety skierowane do Ciebie, także od osób, których nie śledzisz, pojawią się we wzmiankach, "mentions". Nie zawsze będą odpowiedziami na Twoje tweety. Czasem będą tym, co Ty właśnie próbujesz robić - próbą zaistnienia.

Ograniczenia

Na każdy wpis masz 140 znaków, łącznie z adresami kont, do których piszesz wprost (i ich "małpami"). To wymusza zwięzłość (nie "dlaczego" ale "czemu", nie "ale" tylko "a") i używanie przyjętych na twitterze skrótów. TT to sam twitter, TL to TimeLine, RT to retwitt, czyli przesłanie do swoich odbiorców wpisu (tweeta). Skróty to także PBK - Prezydent Bronisław Komorowski, PDT - Premier Donald Tusk itp.

Kurs dla zaawansowanych:

Zaletą TT jest natychmiastowe przekazywanie informacji i ich zwięzłość, pozwalająca na przyswojenie treści po jednym rzucie oka. By jednak móc je przyswajać, należy ograniczyć ich liczbę. Mówiąc wprost - nie da się śledzić zbyt wielu osób. Ktoś śledzący kilkaset osób przestaje "ogarniać" przesuwające się po jego TL wpisy, gubi wątki i ma poczucie kompletnego chaosu. To zachłyśnięcie się nadmiarem nieopanowanej treści może zniechęcić, zwłaszcza na początku, stąd Rada Pierwsza:

1. Ogranicz swój TimeLine.

Jeśli masz na nim gadułów, wypluwających po kilkadziesiąt tweetów dziennie - przestań ich śledzić. Kiedy trafi się im napisać coś istotnego/zabawnego - treść dotrze do Ciebie, bo ktoś przytomny pewnie ją zretwittuje, a oszczędzisz sobie hektary śledzenia, jak gaduły umawiają się na piwo. Średnio rozgarniętemu człowiekowi, nawet o rozległych zainteresowaniach, wystarczy śledzenie setki osób. O ile są dobrze dobrane. Oto Rada Druga:

2. Skomponuj swój TimeLine.

Nie zrobisz tego od razu. Sam musisz najpierw określić osoby kluczowe dla środowisk, które chcesz śledzić. Nie wszystkie, ale właśnie kluczowe. Im bardziej angażujesz się w rozmowy jakiejś grupy, tym więcej jej członków powinieneś śledzić, bo tylko obserwując piszących wprost do siebie będziesz widział ich wymiany zdań. Kto jest dla grupy kluczowy zorientujesz się łatwo - jego tweety będą najczęściej podawane dalej (RT). Jeśli włączysz się w czyjąś rozmowę i nie doczekasz się odpowiedzi, będzie to znaczyło, że nie napisałeś nic istotnego, natrafiłeś na osobę, która stosuje Radę Trzecią:

 

3. Puszczaj zaczepki bez znaczenia mimo uszu.

Najwięcej z nich dotrze do Ciebie przez okienko wzmianek, "mentions". Będą pochodziły od Twoich "followersów" na których dobór poza blokowaniem najbardziej krewkich - nie masz wpływu. To oni z jakiegoś powodu wybrali do śledzenia Ciebie, a nie Ty ich. Jeśli zaczniesz się wdawać w rozmowy z kimś, kto pisze błahe  "naprawdę?" albo "a u mnie jest inaczej" - szybko oszalejesz nie mogąc z nich wybrnąć. Daruj to sobie i innym. Jeśli taki akurat followers jest dla Ciebie ważny - nie będzie Ci tego miał za złe. Jeśli nie - jego opinia jest dla Ciebie równie błaha jak jego tweety. Nie wejdziesz w interakcję raz czy drugi - nic się nie stanie. Jeśli rozmówca będzie natarczywy - trzeba zastosować Radę Czwartą:

4. Blokuj chamów.

Nie wszyscy weszli na TT po to, żeby się komunikować. Część użytkowników zaserwuje Ci mniej lub bardziej zawoalowane obelgi, czasem też zwykłe wyzwiska. Nie krępuj się - użyj wobec nich funkcji "block". To spowoduje, że Twoje wpisy znikną z jego TL. Nie będzie miał do nich dostępu, zatem nie będzie miał się do czego odnosić, komentując Twoje wpisy. Ty nie zobaczysz też jego tweetów. I to wszystko. Spotkasz być może takich, o których się po blocku dowiesz, że podnieśli gdzieś na TT jazgot twierdząc, że ograniczasz ich wolność słowa. To bzdura. Ty jesteś szefem swojego TL i Ty określasz, czyje wpisy chcesz czytać, a czyich nie. Im nie podobały im się Twoje tweety, więc ich od nich uwolniłeś, przy okazji pozbywając się niechcianych komentarzy. Nie musisz też wierzyć w resocjalizację i poprawę kogoś, kto np. potraktował Cię "bluzgiem". Oczywiście możesz, ale... zastanów się, w imię czego miałbyś to robić, i czy zrobiłbyś tak "w realu"? I na koniec, po zastosowaniu powyższych czterech, Rada Piąta:

5. Czytaj to, co znajdziesz na TT po zastosowaniu Czterech Rad.

Będzie warto. A jeśli w jakimś przypadku nie - wróć do odpowiedniej Rady.